piątek, 17 grudnia 2021

Cykl na blogu CultureZone: KĄCIK LITERACKI.


Witam serdecznie. W związku z niedawną premierą nowego serialu platformy Amazon „Koło świata”, postanowiłem tym razem zrecenzować pierwszy tom tego niesamowitego cyklu Roberta Jordana, czyli „OKO ŚWIATA”. Zaczynamy.


Robert Jordan, „OKO ŚWIATA” (tł. Katarzyna Karłowska, wznowienie) *****

rok wyd. oryg. 1990; rok wyd. pl.: 2021


Istnieje wiele sag fantasy, do których o dziwo jakoś mnie nie ciągnęło. Do tej „kupki wstydu” zaliczyć mógłbym „Diunę” Frankę Herberta, którą nadrobiłem dopiero rok temu, w oczekiwaniu na film Denisa Villeneuve`a. Podobnie jest i tutaj. Na platformie Amazon można bowiem już oglądać długo wyczekiwaną ekranizację kultowej sagi Roberta Jordana pt. „Koło czasu”. A ja dopiero teraz nadrobiłem pierwszy tom sagi zatytułowany „Oko świata”. Zapewniam jednak, że było warto.


TREŚĆ

Robert Jordan w swoim długim (15 tomów, chociaż początkowo planowane było tylko 12 części) cyklu przedstawił klasyczną historię fantastyczną, której bohaterem jest niepozorny nastolatek typowany na kolejnego wybrańca (tzw. Smoka Odrodzonego). Przeznaczeniem Rand al`Thora jest bowiem decydująca wojna z mrocznym władcą zwanym po prostu Czarnym. W przygotowaniach do tej morderczej walki wspiera go potężna czarodziejka, członkini żeńskiego klanu Aes Sedai, Moiraine Damodred.


OCENA

Koło czasu” bywa często porównywany do „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. I nie są to słowa bezpodstawne. W obu przypadkach, bowiem, mamy do czynienia z książkami sporych gabarytów, na których kilkuset stronicach autorzy skupiali się nie na akcji, lecz na kreowaniu fantastycznego świata. Za wyobraźnię jaką dysponował Robert Jordan należą mu się pośmiertne pochwały jak niegdyś Tolkienowi. Fikcyjny świat, w którym rozgrywa się akcja cyklu jest bowiem bardzo dokładna i bogata wizualnie. A przez to, mimo że jest literacka, jest bardziej namacalna.

Po tym niesamowitym plastycznie świecie przechadza się galeria pełnokrwistych postaci, które łatwo mogą zapaść czytelnikowi w pamięć. Majestatyczna czarodziejka Moiraine. Niedoświadczony, choć niepozbawiony odwagi łucznik Rand al`Thor. I jeszcze oddani przyjaciele Randa. „Oko świata”, jak i cały cykl Jordana, dosłownie kipi od pokaźnej galerii doskonałych postaci.

Wreszcie trzeba tu wspomnieć jak jest pojmowana magia w tym cyklu. Moiraine należy bowiem do żeńskiego klanu o nazwie Aes Sedai dysponującym Jedyną Mocą (ciekawe, dlaczego skojarzyło mi się z Jedynym Pierścieniem od Tolkiena), siłą wywodzącą się z Prawdziwego Źródła, które obraca Koło Czasu. Źródło jest podzielone na męską połowę (saidin), oraz żeńską połowę (saidar). Z Jedynej Mocy mogą korzystać tylko kobiety, ponieważ na męskiej połowie Źródła ciąży klątwa. Zgodnie z nią mężczyźni zostali skażeni przez Czarnego.

Żeby jednak nie było tak różowo, „Oko świata” ma drobne wady. Robert Jordan chciał, by książka była bardziej brutalna i niepozbawiona erotyki (w czym wyprzedziłby George`a R. R. Martina z jego „Grą o tron”), ale wydawca wymusił na nim drastyczne złagodzenia. Widać je wyraźne w książce: pojedynki są epickie, ale nic poza tym. Relacje damsko-męskie rozczulają, jednak brakuje im większej pikanterii. Przez to wydaje się, jakby cały cykl Jordana miał być adresowany dla Young Adult. Tymczasem niżej podpisany ma ponad 32 lata, a mimo to nie drażnił go prosty język literacki i schematyczny podział na dobrych i złych bohaterów.

Akcja powieści rozkręca się wyjątkowo wolno. Właściwie każdy tom powinien być dla cierpliwych czytelników. Parafrazując akapit, którym zaczyna się każdy tom tego cyklu, można powiedzieć, że „koło czasu obraca się (wolno), a Wieki nadchodzą i mijają (równie wolno), pozostawiając wspomnienia, które stają się legendą”. Jeśli dodamy do tego pokaźne rozmiary poszczególnych tomów, można przyjąć, że nie każdy czytelnik zechce po serię sięgnąć.

Te wszystkie elementy mogłyby zrazić czytelników do sięgnięcia po „Oko świata”. Nie mniej radziłbym zainteresować się tak pierwszym tomem, jak i całą serią „Kołem czasu”. Nawet nie z uwagi na niedawną serialową ekranizację, lecz z uwagi na genialnie opisany świat fantastyczny, galerię plastycznych postaci i magię, którą dysponują członkinie Aes Sedai. Lata mijają, a powieść Jordana nadal robi ogromne wrażenie. Jeśli dodamy do tego bardzo prosty język, jakim książka jest napisana, jej lektura przeleciałaby w okamgnieniu. Wystarczy tylko zarezerwować jak najwięcej wolnego czasu, usadowić się w wygodnym fotelu, zaparzyć sobie herbatę i dać się wchłonąć w ten cudowny świat. A potem, dla porównania, odpalić sobie serial platformy Amazon (choć ptaki ćwierkają, że pierwszy sezon zawiera również wątki z tomów 2 i 3...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz