sobota, 18 grudnia 2021

 


SPIDER-MAN ****


Postać Spider-Mana zna każdy wielbiciel komiksowych historii. Stworzony przez Steve`a Ditko i nieodżałowanego Stana Lee, szybko zyskał rzesze fanów, choć wydawało się, że jego przygody nigdy nie ujrzą światła dziennego (wydawca Marvela nie był przekonany do tej postaci, argumentując to niechęcią do pająków). Jeszcze w latach 60 pojawiły się pierwsze seriale animowane, oraz (w l 70) seriale aktorskie. Lata 80 i 90 to ponownie seriale animowane (w tym kultowa animacja „Spider-Man: The animated series” z 1994 roku). Na pierwszy kinowy film o przygodach Przyjaznego Pajączka z Sąsiedztwa fani musieli zaczekać jednak aż do początku XXI wieku, choć pierwsze przymiarki miały miejsce już na początku lat 90 (wtedy reżyserem widowiska miał być James Cameron, a Peterem Parkerem: Leonardo di Caprio... wyobrażacie to sobie?).

Za reżyserię „Spider-Mana” odpowiadał ostatecznie Sam Raimi, reżyser komediowych horrorów („Martwe zło”), oraz mistrz filmowego pastiszu. A przy tym również wielbiciel obrazkowych historii. Deklarował się, że chciałby wiernie przedstawić perypetie niezdarnego Petera Parkera (w tej roli bezbłędnie dobrany Tobey Maguire), który na skutek ukąszenia przez radioaktywnego pająka, zyskał super moce. Nawet, jeśli na podstawie zeszytowych komiksów można nakręcić co najwyżej zwykłą adaptację (na motywach tekstu źródłowego), niż ekranizację (na podstawie materiału źródłowego).

Przyznam się, że do końca się ta deklaracja nie spełniła. Owszem, okoliczności zyskania mocy przez Parkera (do czego doszło podczas wycieczki szkolnej w laboratorium) pokrywają się z kartami komiksów. Padają także znamienne słowa, że „z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność” (choć nie padają zza offu, co byłoby odpowiednikiem kwestii narratora z komiksów, lecz z ust jednej z postaci – w tym przypadku wujka Bena). Zgadza się też wątek zdobywania pieniędzy na zakup sportowego auta w celu zaimponowania dziewczynie (co w przyszłości przyniesie tragiczne konsekwencje w postaci śmierci wujka Bena). Świetnie wypadł też J. K. Simmons: jego J. Jonah Jameson wygląda jakby został żywcem wzięty z kart komiksów. No i Tobey Maguire to wykapany komiksowy Peter Parker… sympatyczny, choć ciamajdowaty chłopak z sąsiedztwa (no, może za bardzo daje się ponieść emocjom).

Zdarzają się jednak i takie sytuacje, gdy trudno uwierzyć w zapewnienia reżysera jak chciał przenieść komiks na ekran. Nie brak bowiem w filmie drobnych nieścisłości z obrazkowymi historiami. Zacznijmy od zaburzenia chronologii: z filmu wynika, że pierwszą miłością Petera Parkera była Mary Jane Watson (Kirsten Dunst), a przecież każdy fan komiksów przyzna, że była nią Gwen Stacy (która w trylogii Raimiego pojawia się dopiero w… części trzeciej!). Poza tym zrezygnowano ze słynnych web-shooterów, które uwzględniono dopiero w reboocie pt. „Niesamowity Spider-Man” z 2012 roku. U Raimiego Peter Parker tworzy pajęczą sieć organicznie (pretensje w tej sprawie proszę słać do Jamess Camerona… tak, to był jego pomysł). No i nie mogę wybaczyć kuriozalnego kostiumu Zielonego Goblina jak na jakieś Halloween. Zwłaszcza, że grający go Willem Defoe ma taką facjatę, że wystarczyłoby mu wcisnąć na twarz gumową maskę… i byłby Zielony Goblin jak z komiksu!

Osobiście muszę też pożalić się Raimiemu, że zupełnie nie wyszedł mu wątek miłosny między Peterem Parkerem, a MJ. Są bowiem mdłe niczym niedogotowany budyń. I, niestety, sympatyczny charakter Maguire`a w tym przypadku nic nie pomagał.

Sam Raimi nadrabia jednak scenami akcji, w których wyraźnie jest mistrzem. „Spider-Man” cierpi na nieścisłości z materiałami źródłowymi, ale trudno mu odmówić widowiskowych scen akcji. Próbuje też nawiązać do komiksów o Spider-Manie, wprowadzając tylko drobne zmiany (jak w scenie na Mości Brooklińskim, z którego Zielony Goblin zrzuca MJ – to scena nawiązująca do słynnej śmierci Gwen Stacy, tylko że zamieniono sympatie Petera Parkera. No i dodano też happy end). Godna pochwały jest również piosenka Chada Kroegera „Hero”, która była kwintesencją czasów, kiedy zaczęto z powodzeniem adaptować komiksy Marvela, a fani obrazkowych historii byli głodni kolejnych adaptacji komiksów. A skoro o muzyce mowa, to nie mogę pominąć też świetnego soundtracku Danny`ego Elfmana.

Ogólnie rzecz ujmując, wyszła całkiem dobra, udana, adaptacja jednego z najsłynniejszych komiksów wydawnictwa Marvel. Jasne, w kilku miejscach odstająca od swego obrazkowego pierwowzoru… ale też taka, przy której można było się rozerwać i czekać na kolejne odsłony przygód Przyjaznego Pajączka z Sąsiedztwa.


Reż. Sam Raimi

Czas trwania: 121 minut

Gatunek: film akcji

Tytuł oryg. Spider-Man

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz