środa, 23 listopada 2022


 Cykl na blogu CultureZone: „PROGRAM W ODCINKACH”


Witam serdecznie. Pozostając w fantastycznych klimatach, zapraszam do netflixowego „GABINETU OSOBLIWOŚCI”. Oprowadzać nas będzie showrunner serialu, Guillermo del Toro. Zaczynamy.


GABINET OSOBLIWOŚCI GUILLERMO DEL TORO ****

twórcy: Guillermo del Toro

obsada: Tim Blake Nelson, Elpidia Carrillo, David Hewlett, Kevin Keppy, F. Murray Abraham, Glynn Turman, Kate Micucci, Dan Stevens, Ben Barnes, Crispin Glover, Rupert Grint, Lize Johnston, Peter Weller, Sofia Boutella, Essie Davis, Andrew Lincoln


Mówi się, że strach ma wielkie oczy (no, dobra – Japończycy powiedzieliby zaraz, że ma „skośne oczy”). Okazuje się jednak, że strach ma również wiele oblicz, a meksykański reżyser i producent Guillermo del Toro udowadnia nam to w swoim nowym projekcie.


FABUŁA

Twórca „Kształtu wody”, „Labiryntu Fauna” i „Kręgosłupa diabła” otwierając podwoje swojego gabinetu osobliwości, przedstawia nam zestaw ośmiu przerażających historii, które mogą przyprawić o gęsią skórkę...

Nocny stróż odkrywa mroczną tajemnicę tytułowej „Skrytki 36”. Hiena cmentarna włamując się do cmentarzy mierzy się z przeraźliwymi szczurami cmentarnymi. Koroner rozwiązuje serię przeraźliwych morderstw. Zepchnięta na margines społeczny pracownica banku odkrywa uroki korzystania z kremu odmładzającego. Student plastyki zaprzyjaźnia się z tajemniczym kolegą ze studiów malującym makabryczne obrazy. Młody naukowiec podczas pobytu w opuszczonym domu próbuje wydostać zmarłą siostrę z krainy snów zamieszkanych przez legendarną wiedźmę. Grupa obcych sobie ludzi w l. 70 odkrywa mroczną tajemnicę swojego tajemniczego gospodarza. Badaczka ptaków przebywając w rodzinnym domu, stopniowo popada w obłęd.


OCENA

Strach towarzyszy ludzkości od zarania świata. Począwszy od prehistorii człowiek bał się tego, co jest niewytłumaczalne i nieznane. Wraz z rozwojem technologii i rozumu, fobie bynajmniej nie opuszczały ludzi, a o tym, że strach przed niewytłumaczalnymi zjawiskami jest najpowszechniejszy, pisał już H. P. Lovecraft:


Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym”.


Powyższy cytat, pochodzący ze słynnego lovecraftowskiego eseju „Nadnaturalny horror w literaturze” zdaje się być podstawowym mottem całego serialu. I trudno się temu dziwić. Chociaż twórczość Samotnika z Providence posłużyła za kanwę jedynie dwóch odcinków na osiem wchodzących w skład serialu-antologii, nad całą produkcją unosi się duch autora mitologii Cthulhu. Zafascynowany jego twórczością Guillermo del Toro, z kolei, kreuje przed naszymi oczami światy wyjęte jak z największych koszmarów. A robi to w stylu, który może przywodzić na myśl seriale typu „Strefa mroku”, czy „Alfred Hitchcock przedstawia” (gdzie znani twórcy w rolach cameo wprowadzali widza do prezentowanych opowieści).

Serial, co stanowi klątwę serialowych antologii, jest nierówny (są świetne odcinki, jak „Dzieło Pickmana”, jak „Autopsja”, jak „Szczury cmentarne”, ale są też odcinki słabsze, jak „Koszmary w domu wiedźmy”, jak „Outsiderka”, jak „Skrytka 36”), ale trudno mu odmówić klimatu staroświeckich (czasem wręcz b-klasowych...) historii grozy. Słychać to zwłaszcza w oprawie muzycznej: soundtrack, choć napisany przez różnych kompozytorów, brzmi bardzo dobrze.

Większość odcinków to adaptacje tekstów literackich, a del Toro wziął na warsztat H. P. Lovecrafta („Dzieło Pickmana”, „Koszmary w domu wiedźmy”), Henry`ego Kuttnera („Szczury cmentarne”), a nawet komiks Emily Carroll („Outsiderka”), czy samego Guillermo del Toro („Skrytka 36” i „Szepty”; tu jednak radziłbym meksykańskiemu twórcy pozostać przy reżyserowaniu i pisaniu scenariuszy, bo na pisarza się nie nadaje – chyba że zaadaptowano akurat słabsze teksty jego autorstwa).

Za to chylę czoła twórcy serialu za skompletowanie reżyserów. Są to bowiem twórcy odpowiadający za horrory. Kogo tu nie ma? Twórca „Cube”, Vincenzo Natali („Szczury cmentarne”); reżyser „Kaznodziei”, Guillermo Navarro („Skrytka 36”), czy twórca „Pustego człowieka”, David Prior („Autopsja”). Najgorzej wypada Catherine Hardwicke, ale trudno oczekiwać arcydzieła po reżyserce „Zmierzchu”… (jej „Koszmary w domu wiedźmy” Lovecraft określiłby mianem „bluźnierczej adaptacji”; polecam lepszą, choć uwspółcześnioną, adaptację z innej serialowej antologii - „Mistrzowie horroru”). To już lepiej wypada Keith Thomas (dużo bardziej udane „Dzieło Pickmana”, choć reżyser ma też na koncie nieudaną tegoroczną adaptację „Podpalaczki” wg Stephena Kinga).

Aktorsko serial wypada poprawnie (Essie Davis, Andrew Lincoln, Peter Weller, Sofia Boutella, Tim Blake Nelson), jest kilka aktorskich perełek (F Murray Abraham, David Hewlett, a zwłaszcza Ben Barnes i Crispin Glover) i kilka niewypałów (Rupert Grint z „Koszmarów w domu wiedźmy” wygląda jak karykatura Rona Weasleya, nieźle wypada też Kate Micucci w odcinku „Outsiderka”).

Ogółem serial ogląda się jednak dobrze, jako że główny zamysł (ukazanie różnych obliczy strachu) jest obecny cały czas. Tym niemniej można się przygotować na kolejny sezon serialu, który (miejmy nadzieję) będzie w planach Guillermo del Toro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz