poniedziałek, 8 lipca 2024

Cykl na blogu „CultureZone”: „ALEJA GWIAZD POPKULTURY”


EDDIE MURPHY : ODRODZONA KARIERA


Cześć wszystkim. Od czterech dni na Netflixie można oglądać najnowszą odsłonę przygód Axela Foleya, tytułowego „Gliniarza z Beverly Hills” (rozważam napisanie recenzji). Z tej okazji w tym odcinku „Alei Gwiazd Popkultury” przybliżę sylwetkę aktora, który zawdzięcza złotoustemu glinie swoją popularność.


MŁODOŚĆ

Eddie Murphy urodził się w nowojorskim Brooklynie. Jego matka, Lilian, była operatorką telefonu, zaś ojciec, Charles Edward Murphy, był policjantem oraz amatorskim aktorem i komikiem. 

Dzieciństwo Murphy’ego nie było usłane różami, co o ironio jest często spotykane w życiu prywatnym znanych komików. Eddie, wraz z bratem Charliem, wychowywany był przez swoją matkę oraz ojczyma, brygadzistę w fabryce lodów, w Roosevelt, w stanie Nowy Jork. W wieku 15 lat Murphy zaczął pisać oraz wystawiać własne rutyny, które były inspirowane twórczością Billa Cosby’ego i Richarda Pryora.


KARIERA

Oprócz tego od najmłodszych lat wykazywał zainteresowania aktorskie. W efekcie tego aktorskie pierwsze kroki zaczął stawiać w stand upie. Występy dawał w Bay Area Comedy Club, notabene w tym samym obiekcie, gdzie zaczynali również Robin Williams i Whoopi Goldberg. Szczególny rozgłos przyniosły mu występy w Saturday Night Live; był wymieniany jako jeden z aktorów, który pomógł zrewitalizować program po gwałtownym spadku popularności na początku lat 80.

Aktor poszedł za ciosem. W 1982 roku zadebiutował na ekranie u boku Nicka Noltiego w komedii sensacyjnej „48 GODZIN” Waltera Hilla. Obraz okazał się komercyjnym sukcesem, w odpowiedzi na co Nolte został zaproszony do poprowadzenia świątecznego odcinka Saturday Night Live. Jednak ze względu na chorobę jego miejsce zajął Murphy. Tym samym stał się jedynym prowadzącym, który jednocześnie pozostawał regularnym członkiem obsady programu. Aktor rozpoczął tenże odcinek słowami: „Na żywo z Nowego Jorku, to Eddie Murphy Show!”.

Kolejne role z lat 80 to pasma sukcesów. Na fali popularności filmu Hilla Murphy wystąpił w komedii Johna Landisa „NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC” u boku Dana Aykroyda (kolegi z programu Saturna Night Live), a także w mega hicie „GLINIARZ Z BEVERLY HILLS” Martina Bresta (1984; o ironio, pierwotnie główną rolę miał zagrać Sylvester Stallone, a sam film - rzecz jasna według scenariusza Sylwka - miał mieć poważniejszy ton). Film jeszcze bardziej ukształtował format komedii sensacyjnej, który przez następne lata z powodzeniem był powielany w Hollywood. Rok potem Murphy dał się poznać jako uzdolniony wokalista nagrywając piosenkę „Party all the time”. Po roli w komedii „ZŁOTE DZIECKO” aktor powrócił jako Axel Foley w sequelu „Gliniarza z Beverly Hills”, tym razem w reżyserii Tony’ego Scotta. W 1988 roku wstąpił na tron „KSIĘCIA W NOWYM JORKU”.


STYL

Charakterystyczny styl Eddiego Murphy`ego zaczął się kształtować już w okresie stand-upowym, a potem był rozwijany w czasie kariery aktorskiej. Jego wczesne skecze dotyczyły różnych grup ludzi, m.in. Afroamerykanów, Amerykanów o włoskim pochodzeniu, gejów i ludzi otyłych. Występy inspirowane były twórczością Richarda Pryora, którego aktor wymienia jako inspirację, dzięki której zainteresował się komedią. Sam Pryor przyznawał jednak, że niekiedy gagi Murphy`ego stawały się niesmaczne. Doszło wręcz do tego, że Murphy musiał przepraszać m.in. za wyśmiewanie mniejszości etnicznych i homoseksualistów.

Inną charakterystyczną cechą aktorstwa Murphy`ego stało się również odgrywanie kilku, bądź nawet kilkunastu, ról w jednym filmie.


PÓŹNIEJSZE ROLE

Pierwsza połowa l. 90 była kontrapunktem dla lat 80. Jeśli wtedy Murphy odnosił sukcesy, to potem - porażki za porażkami. Zapoczątkowały je „Noce Harlemu” (1988), które Eddie Murphy osobiście reżyserował. Późniejsze filmy - „Bumerang” i „Fałszywy senator” (oba z 1992 roku) - poniosły klapę w box office. Nie pomógł powrót do „48 godzin” (sequel z 1990 roku), ani kolejny gościnny występ w Beverly Hills („Gliniarz z Beverly Hills 3” w reżyserii Johna Landisa; 1994 r). Nawet udział u boku Wesa Cravena nie poprawił reputacji aktora („Wampir w Brooklinie”; fakt tym bardziej bolesny, jeśli weźmie się pod uwagę status Cravena w kinie).

Sytuacja poprawiła się dopiero w połowie l. 90. Ogromnym powodzeniem cieszył się wtedy „GRUBY I CHUDSZY” (1996), który to film Murphy wyprodukował. Dwa lata potem podkładał głos pod postać smoka Mushu w disnejowskim „MULANIE” i zagrał w uwspółcześnionej wersji „DOKTORA DOLLITLE”, a w 1999 roku zaliczył dwie skrajnie różne role: dramatyczną w filmie „ŻYCIE” z Martinem Lawrencem i komediową w satyrze na branżę filmową „WIELKA HECA BOWFINGERA” u boku Steve`a Martina. Ukoronowaniem kariery był kolejny dubbing - Osioł w „SHREKU” z 2001 roku (w polskiej wersji językowej: Jerzy Stuhr).

W późniejszych latach ponownie nastąpiło pasmo porażek. Obok udanych, lub świetnych, ról pojawiały się bowiem takie, których Murphy powinien się wstydzić. Zacznę od tych udanych. Równie świetny jak za pierwszym razem był udział w dwóch kolejnych kontynuacjach „Shreka”, podobnie w musicalu „DREAMGIRLS” (2007), gdzie ponownie dał się poznać jako aktor dramatyczny i uzdolniony wokalista. Poza tym jednak klapa za klapą. Zwiastował je „Pluto Nash” (2002), który okazał się klapą finansową (kosztujący 100 milionów dolarów, zarobił tylko… 7). Nie udał się występ w disnejowskiej komedii „Nawiedzony dwór” (2003), ani udział w szpiegowskiej komedii „Ja, szpieg”, oraz kolejnej satyrze „Showtime” (oba z 2002 roku), w której Murphy był wręcz irytujący, a większy popis komediowy dał tam Robert de Niro. No a występ w „Norbicie” (nagrodzony Złotą Maliną) z 2007 r, gdzie Murphy próbował przypomnieć, że ongiś specjalizował się w odgrywaniu kilku ról jednocześnie, należałoby przemilczeć.

Sytuacja, ponownie, zaczęła się poprawiać w 2011 roku. Aktor zaliczył udział w komedii „TOWER HEIGHTS” i w „Tysiącach słów” (2012). Rzadziej wtedy grał, ale rozważnie. Przede wszystkim nawiązał współpracę z Netflixem. Zagrał w „NAZYWAM SIĘ DOLEMITE” (2019), a także - tym razem dla Amazon Prime - w „KSIĘCIU W NOWYM JORKU 2” (2021). Pomijając udział w sequelach „Gliniarza z Beverly Hills”, oraz „Shreka”, był to najlepszy występ Murphy`ego w kontynuacji swojego dawnego hitu. Aktor raz jeszcze poszedł za ciosem, czego efektem jest tegoroczny „GLINIARZ Z BEVERLY HILLS: AXEL F”. 


Eddiego Murphy`ego warto docenić za wkład w rozwój komedii. Jego niepowtarzalny, dosyć polaryzujący, styl zapewnił mu grono wielbicieli po obu stronach Oceanu. Mimo porażek w dwóch okresach swojej kariery, wciąż pozostaje jednym z najpopularniejszych aktorów swoich czasów.


link: https://www.filmweb.pl/person/Eddie+Murphy-72

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz