Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”
Cześć wszystkim. Choć za oknem próżno szukać śniegu, ten odcinek czwartkowego cyklu będzie naznaczony zimą. Zajmiemy się najbardziej znanymi POPKULTUROWYMI BAŁWANKAMI. Zaczynamy.
8, Piankowy Marynarzyk [„Pogromcy duchów”, reż. Ivan Reitman]
Na początek listy wybór najmniej bałwankowy. Pod postacią Piankowego Marynarzyka przybywa główny antagonista tytułowych Pogromców Duchów: Gozer Gozerian, siejąc spustoszenie niczym stara, poczciwa Godzilla. Dla jednych bestia przypominała chodzącą reklamę firmy motoryzacyjnej Micheline, mi jednak niezmiennie kojarzy się z jakiegoś powodu z bałwankami (ewentualnie z chodzącą reklamą szamponu do włosów dla dzieci). Jedno jednak jest pewne: bez ryzykownego zabiegu krzyżowania strumieni nie dałoby się intruza z innego świata pokonać. Do boju, chłopaki!
Jeśli jednak szukacie idealnego mrocznego bałwanka, wystarczy puścić sobie jeden ze specjalnych, bożonarodzeniowych, odcinków „Doktora Who”.
7, Zabójcze Bałwany [„Dr Who”, s07e231]
Zabójcze Bałwany były poplecznikami tzw Wielkiej Inteligencji znanej również jako Yog Sothoth (hmmm, jakieś takie lovecraftowskie to imię, nieprawdaż?). Zostały stworzone przez doktora Simmeona. Po raz pierwszy Doktor Who i jego pomagierka Clara spotykają Bałwany w wiktoriańskim Londynie. Wtedy też dowiadujemy się, jaki jest jedyny na nie sposób. Clara dowiaduje się bowiem, że żeby bałwany przestały atakować, trzeba przestać o nich myśleć. Bałwany i Wielka Inteligencja zostają zniszczone wskutek zmniejszenia energii Wielkiej Inteligencji oraz płaczu rodziny Latimer.
Nie bójcie się, jeśli uważacie że bałwanki mogą być złe. Czasem można to pokazać w groteskowy sposób. Jak w animacji Stevena Odeckerka i Johna A. Daviesa.
6, Bałwanek [„Mikołaj kontra Bałwanek”, reż. John A. Davies]
Bałwanek z animacji „Santa versus Snowman 3D” marzy o tym, by dołączyć do paczki Świętego Mikołaja. Odrzucony przez niego (teraz obawiam się, czy dzieciaki przypadkiem nie znienawidzą teraz Świętego Mikołaja…), postanawia się na nim zemścić i wypowiada mu wojnę (niekoniecznie na śnieżki). Z jednej strony Bałwanek z filmu Odeckerka i Daviesa to czyste zło, ale z drugiej strony ma w sobie też sporo kreskówkowej karykatury, która w jakimś stopniu niweluje złe wrażenie z jego obecności. Oglądając jego utarczki ze Świętym Mikołajem, można się nieźle zabawić.
Dobre wieści. To będzie ostatni zły Bałwanek na tej liście. Nie mogłem jednak pominąć okrutnego władcę lodowej krainy, Arktosa.
5, Arktos [„Tabaluga”, twórca: Peter Maffay]
Charakter Arktosa najlepiej charakteryzuje fragment piosenki z intra: „Zły bałwan chce zamienić w śnieg/Co tylko wokół trwa/Lodowe kule wystrzeliwuje,/By czynić zło, sposoby zna”. Zamieszkuje lodowy zamek znajdujący się nieopodal Rajskiej Krainy, a za sługów ma zastępy niedźwiedzi polarnych, sowę-jasnowidza trzymanego na łańcuchu, a także pingwiniego lokaja. Połowa powodzenia tej postaci w dobranocce „Tabaluga” to zasługa dubbingującego go Tomasza Grochoczyńskiego. Od tej paplaniny zaschło mi nieco w gardle. Wiem, że jeszcze zima, ale mimo wszystko: Jakubie, zrób mi loda.
Dobra, dobra… zaszliśmy za daleko. Udajmy się teraz do Krainy Lodu, gdzie hasa przed nami rozkoszny Bałwan Olaf.
4, Bałwan Olaf [„Kraina Lodu”, reż. Chris Buck & Jennifer Lee]
Bałwan Olaf został stworzony przez Elsę wykonującą swój popisowy numer „Let it go!” (albo tak bardziej z polskiego „Mam tę moc!”). Jest najbardziej przyjacielskim bałwanem, jaki kiedykolwiek spacerował po górach Arendelle. Jego naiwne i ufne usposobienie oraz niesamowita umiejętność rozłożenia się na części w dowolnej chwili prowadzą w oscarowej animacji „Kraina Lodu” do wielu niezręcznych, ale jednocześnie zabawnych sytuacji. W tym przypadku o powodzeniu postaci zdecydował nie tylko character arc, ale też bezbłędny dubbing Czesława Śpiewa (znaczy: Czesława Mozila).
Podium otwiera bałwan, w którego zamienił się sam Batman (ten o aparycji Michaela Keatona). Brąz dla „Jacka Frosta”.
3, Jack Frost [„Jack Frost”, reż. Troy Miller]
Tytułowy Jack Frost to zapracowany muzyk country, przekładający pracę nad rodzinę, a zwłaszcza stęsknionego za nim syna. Gdy ginie w drodze na Boże Narodzenie, po roku wraca pod postacią śniegowego bałwana. Dopiero pod tą postacią decyduje się poświęcić synowi znacznie więcej czasu, rozumiejąc co tracił przez całe swoje życie. Film Troya Millera, choć zebrał mieszane recenzje, stanowi ciepłą i wzruszającą opowieść o relacji rodzinnej, której nikt nie zmieni. Powstał jeszcze jeden „Jack Frost”, ale ten drugi raczej przyśniłby się dzieciakom w najgorszych sennych koszmarach.
Bałwanki bywały bohaterami klasycznych baśni (Hans Christian Andersen coś by o tym powiedział), a na drugim miejscu uplasował się przykład zaadaptowany przez Dianne Jackson.
2, Bałwan ze śniegu [„Bałwanek”, reż. Dianne Jackson]
Film animowany Dianne Jackson oparto na obrazkowej historyjce Raymonda Briggsa i jest opowiadaną za pomocą obrazków i muzyki historią bałwanka ulepionego przez małego chłopca. Autor książkowego pierwowzoru zaprzeczał jakoby wymyślona przez niego historia (w przeciwieństwie do adaptacji) była bożonarodzeniowa. „Tworzę to, co wydaje się naturalne i nieuniknione. Bałwan się topi, moi rodzice umarli, zwierzęta umierają, kwiaty umierają. Wszystko umiera. Nie ma w tym nic szczególnie ponurego. To fakt”. Bez względu jednak o czym mówimy, tytułowy bałwan rozpuści każde serce z lodu.
Tak jak w przypadku rankingu o serialach anime, o zwycięzcy zdecydowały moje własne sentymenty z dzieciństwa. Złoto dla bałwanka Bouli.
1, Bałwanek Bouli [„Bałwanek Bouli”, reż. Denis Olivieri]
Za sprawą księżycowego pyłu, tytułowy bałwanek – dopiero co rozpuszczony – został przywrócony do życia wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wszyscy zamieszkują wioskę z igloo, wpajając dzieciom czym jest dobro, radość i angażowanie się w pomoc. Prócz wpajania dzieciom wartości, produkcja francuska stworzona dla najmłodszych była także robiona w myśl zasady, że „dzieci lubią się bać” (niektóre odcinki stylizowane na koszmary Bouliego przypominały małe horrory). „Bouli, Bouli zostań razem z nami. Bouli, Bouli, bardzo cię kochamy” (niżej podpisany na pewno i to niemal tak samo, jak kota Garfielda).
To był ranking popkulturowych bałwanków. Jakie przykłady wam przychodzą do głowy? Piszcie swoje typy w komentarzach, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz