czwartek, 17 marca 2022

Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”


Cześć wszystkim. Znacie pewnie to uczucie: oglądacie jakiś trailer filmowy, dochodzicie do wniosku, że reklamowany film będzie rewelacyjny, idziecie do kina i… wychodzicie stamtąd tak bardzo rozczarowani. Z jednej strony to wina producentów, ale winnych trzeba też szukać w… obejrzanych TRAILERACH, które finalnie okazują się LEPSZE OD FILMÓW. Przedstawiam wam ranking najlepszych takich trailerów. Zaczynamy.


8, „Zapowiedź”, reż. Alex Proyas

Reklamowany film może okazać się tym słabszy, jeśli weźmie się za niego doceniany twórca filmowy. Trailer tylko na tym zyskuje, bo widz może być skuszony nie tylko urywkami scen, ale i nazwiskiem reżysera. Alex Proyas jest tego świetnym przykładem: to w końcu twórca kultowego „Kruka” z Brandonem Lee i całkiem udanego „Ja, Robot” z Willem Smithem. Trailer „Zapowiedzi” (nomen omen) zapowiadał intrygującą historię apokaliptyczną na pograniczu horroru z przyzwoitą rolą Nicolasa Cage`a. Finalnie jednak widzowie otrzymali piramidalną bzdurę, której nawet nazwisko Cage`a nie ocaliło.

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=uHw8URgDvxM

Na 7. miejscu uplasował się typowy przykład trailera, który okazał się lepszy od samego filmu. Mowa o „Spider-Manie 3” Sama Raimiego.

7, „Spider-Man 3”, reż. Sam Raimi

To dobry przykład, że producenci niczym wąż z Edenu, potrafią kusić widzów trailerem. Zwłaszcza po świetnej, poprzedniej części. Czego tu nie ma? Zasygnalizowane są wątek symbionta i (za pewne) pojawienie się Venoma, ciąg dalszy wątku Harry`ego Osborna, relacja Petera Parkera z Mary Jane i walka z Sandmanem. Choć już zwiastun sugerował nadmiar wątków, jakoś to nie przeszkadzało widzom. Grunt, że trailer wiele obiecywał… jednak co z tych obietnic zostało? Chyba tylko walka z Sandmanem i wątek miłosny, bo motywu New Goblina i symbionta jest za mało. Tak jak Venoma.

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=wPosLpgMtTY

Nazwisko reżysera nie zawsze może być gwarantem sukcesu. Boleśnie przekonał się o tym Guillermo del Toro, którego fatalny „Pacific Rim” reklamował zdecydowanie lepszy trailer.

6, „Pacific Rim”, reż. Guillermo del Toro

Guillermo del Toro to zdeklarowany fan monsters movies i japońskich anime. Pozornie te dwie miłości widać w trailerze do „Pacific Rim”. Są ogromne potwory wyglądające jak z prozy Lovecrafta lub jak z filmów o Godzilli? Są. Są gigantyczne mechy gotowe stanąć w szranki z lovecraftowymi potworami? Są. W dodatku zapowiadało się na pastisz właśnie filmów japońskich. A co ostatecznie wyszło? Klasyczny przerost formy nad treścią i znikomy wpływ jaki wywarły na reżyserze japońskie filmy o potworach i anime. Całość wygląda, jakby twórcom zależało na zarobieniu kasy. A gdzie serce włożone do filmu?

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=5guMumPFBag

No to może chociaż Jonowi Favreau udało się oddać nastrój animacji podczas kręcenia jej nowej, aktorskiej, wersji?

5, „Król Lew”, reż. Jon Favreau

W przypadku „Księgi dżungli” to zadanie się udało, co podkreślał sam trailer. Inna sprawa ma się w przypadku „Króla Lwa”. Trailer zapowiadał film wiernie oddający ducha klasycznej bajki Disneya z 1994 r. Sceny nawiązujące do oryginału, głos Jamesa Earla Jonesa dubbingującego Mufasę, plus muzyka Hansa Zimmera. Ile emocji biło z trailera... Zdecydowanie więcej niż z samego filmu, który spotkał się z chłodnym przyjęciem przede wszystkim z powodu braku emocjonalności. Dodajmy do tego niepotrzebne dłużyzny, które trudno oddać w trailerze. Tutaj nawet Elton John nic by nie pomógł.

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=7TavVZMewpY

Nie ma nic ryzykownego, niż powroty do starych serii. Zwłaszcza przy trailerach, które niczym politycy, sporo obiecują i nic z tego nie robią.

4, „Hobbit: Niezwykła podróż”, reż. Peter Jackson

W tym przypadku fani mogli kręcić nosem co najwyżej na pomysł, by niedługą książkę Tolkiena adaptować w postaci jeszcze jednej trylogii. Trailer obiecywał jednak widzom (a zwłaszcza fanom) coś w zamian: sielski obrazek Shire, i znajome twarze plus epicki rozmach („Song of Misty Mountain” ma swój klimat...) i niezastąpiony Andy Serkis jako Gollum. Widzowie (i wielbiciele Tolkiena) zobaczyli w końcu jednak rozwleczoną i co gorsza: nudną przygodówkę. Fakt, że Jackson wzbogacił fabułę o teksty Tolkiena z późniejszych lat nic nie pomógł. Nie lepiej było zekranizować „Hobbita” jako jeden, długi film?

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=LvRfwsXlrsc

Podium otwiera trailer jednego z najgorszych (w zasadzie: najgorszego) filmu w dorobku M Nighta Shyamalana - „Ostatniego Władcy Wiatru”.

3, „Ostatni Władca Wiatru”, reż. M. Night Shyamalan

Gwarancją sukcesu miały być nie tylko nazwisko twórcy „Szóstego zmysłu”, ale również nazwiska producentów z wytwórni telewizyjnej Nickelodion, gdzie kręcono oryginalnego „Avatar: The Last Airbender”. Liczono na to, że uda się zachować klimat pierwowzoru. Co najwyżej można było kręcić nosem na multikulturową obsadę. W praktyce wyszła jednak wielka katastrofa, przeładowana efektami specjalnymi i jakże ciężkostrawna. M. Night Shyamalan po tej kompromitacji wrócił do straszenia, choć z przykrością muszę zawiadomić, że jego najnowszy „Old” nie spotkał się z uznaniem.

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=-egQ79OrYCs

Co może być gorszego od filmu, który nie zachowuje ducha przerabianej historii? Film reżysera, w którym nie widać charakterystycznego stylu twórcy filmowego.

2, „Mroczne cienie”, reż. Tim Burton

Tim Burton wyraźnie ma dzisiaj pod górkę. Chociaż dzielnie go bronię, tak naprawdę ostatnie jego dokonania nie mają startu do „Edwarda Nożycorękiego”, „Jeźdźca bez głowy”, czy „Charliego i fabryki czekolady”. Nie bez powodu wymieniłem akurat te filmy Burtona, w których grał Johnny Depp. Trailer „Mrocznych cieni” zapowiadał soczystą czarną komedię w stylu „Rodziny Addamsów”. W zamian widzowie dostali film bardziej w duchu francuskich „Gości, gości”, niż w makabrycznym stylu Burtona z Deppem jako outsiderem. Co musiało zaboleć tak fanów reżysera, jak i jego etatowego aktora.

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=N6tVdffCr_M

Chyba nie ma nic gorszego, niż trailer, który ma czelność oszukać widzów. Koronnym tego dowodem zwycięzca tego rankingu: zwiastun „Godzilli” Rolanda Emmericha.

1, „Godzilla”, reż. Roland Emmerich

Trailer „Godzilli” AD 1997 został zmontowany na zasadzie niedomówienia: przez cały zwiastun ani przez moment nie dane nam jest zobaczyć tytułowego potwora. Najwyżej drobne szczegóły, jak wielka tylna łapa, czy ogromny ogon. Trudno było odmówić trailerowi suspensu, którego nie powstydziłby się sam Hitchcock. Być może widzowie mogli spodziewać się aluzji do ataków nuklearnych, które miały obudzić Godzillę. Gotowy film był jednak profanacją legendy japońskiego kina SF, a Emmerichowi tak naprawdę chodziło tylko o zwykłe łubudu. A zapowiadało się tak świetnie...

omawiany trailer: https://www.youtube.com/watch?v=pt6bMHUoE6I


To był mój subiektywny ranking najlepszych trailerów, które okazały się lepsze (czasem to nawet znacznie lepsze) od samych filmów. Przykładów jest, oczywiście, więcej, dlatego zachęcam do dzielenia się swoimi przykładami w komentarzach. Widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz