wtorek, 7 czerwca 2022

Cykl na blogu: „CultureZone”: „W MUZYCZNĄ PODRÓŻ W CZASIE”


Witam serdecznie wszystkich w ten piękny, wiosenny, wtorkowy dzień. Tym razem przeniesiemy się do początku lat 90, na polskie podwórko. Dzisiejszy odcinek będzie nostalgiczny szczególnie dla osób wychowanych na kultowej grupie Wilki. W tym tygodniu bowiem będę omawiał ich debiutancki, tytułowy, album. Zaczynamy.


HISTORIA

Zespołu Wilki na pewno nie trzeba nikomu przedstawiać. To jedna z najpopularniejszych grup muzycznych na polskiej scenie muzycznej. Już na samym początku swojej działalności wypracowała swój niepowtarzalny styl, który został wypracowany podczas pracy nad debiutanckim albumem.

Prace nad krążkiem rozpoczęły się jeszcze w tym samym roku, w którym założony został zespół i trwały do 1992 roku. Okres naznaczony został tragicznym wydarzeniem, który odcisnął piętno zarówno na ostateczny kształt płyty, jak i na styl Wilków.

Nagrywanie odbywało się bowiem w cieniu śmierci jednego z pierwszych członków grupy. Tuż przed rozpoczęciem pracy, zmarł basista, Adam Żwirski. To jemu został zadedykowany pierwszy wielki przebój grupy, „Son of the Blue Sky”. Z powodu śmierci muzyka debiutantów wsparła w studio sekcja rytmiczna, którą tworzyli Krzysztof Ścierański i Marek Surzyn.

Ostatecznie skład zespołu ustalił się po nagraniu płyty. To również wyjaśniałoby dużą liczbę wykonawców.


UTWORY PROMUJĄCE

Pisząc o krążku Wilków należy zacząć od tego, że tematem jest wolność rozumiana na różne sposoby, w tym również przez śmierć, a sam utwór ma w sobie coś szamańskiego, niemal magicznego. Możliwe nawet, że gdyby płytę nagrywano by jeszcze l. 80, w okresie Komuny, nie zostałaby wydana, chyba że potajemnie. A i tak dochodziło do pirackich wydań albumu, zarówno na płytach jak i na kasetach magnetofonowych. Z omawianego krążka pochodzą trzy najbardziej popularne piosenki z początkowego okresu działaności Wilków.

Dotyczy to zwłaszcza utworu „Son of the Blue Sky” [nr 3]. Anglojęzyczna ballada przywodzi na myśl łacińską sentencję „Carpe diem” („Chwytaj dzień”), traktuje o tym, że każda chwila jest ulotna, życie nie jest wieczne i trzeba czerpać z niego garściami, póki jest jeszcze na to szansa. Trudno o lepszy kontekst niż tragiczna śmierci byłego basisty, który zmarł po przedawkowaniu heroiny. Warto też dodać, że piosenka jest swego rodzaju klamrą, gdyż tak jak pojawia się na początku płyty, tak też album się nim zamyka [nr 12].

Kolejny wyjątkowy utwór z debiutanckiego krążka Wilków, zatytułowanyAborygen” [nr 8], najpełniej wyraża z kolei chęć wolności. Sam tytułowy Aborygen „tańczący na niebie” jest określany słowami „wolny jak ptak”. Również i w tym przypadku członkowie zespołu zadbali o magiczny, niemal szamański, klimat.

Wreszcie trzeba wspomnieć o najbardziej mistycznym, wręcz magicznym, utworze z tej płyty: „Eli lama sabachtami” [nr 9]. Trzeba zacząć od tego, że tytuł utworu pochodzi z języka hebrajskiego i nawiązuje do ostatnich słów Jezusa: w czasie ukrzyżowania: „Panie, czemuś mnie opuścił”. Także ta piosenka, z uwagi na swą tematykę, idealnie odzwierciedla uczucia członków grupy po stracie Adama Żwirskiego. W równym stopniu może przywodzić na myśl wolność, jak i śmierć. Spore wrażenie robi również wideoklip wyreżyserowany przez Kubę Wojewódzkiego.


PREMIERA I SUKCES

Płyta została wydana w 1992 roku i okazała się gigantycznym sukcesem w dorobku Wilków. Sprzedano ponad 220 000 kaset i płyt. Szacuje się, że włącznie z nakładami pirackimi album rozszedł się być może w liczbie ponad miliona egzemplarzy, co (szczególnie w tamtym okresie) było dużym osiągnięciem. Zwłaszcza że zespół dopiero co powstał, a prócz Gawlińskiego – muzycy nie byli wcześniej znani.


link (mało prawdopodobne, żeby to była piracka kopia…):

https://youtube.com/playlist?list=PLvMk7I6Bb7xjBURD97K4BvOnitSycErTo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz