piątek, 30 września 2022

Cykl na blogu „CultureZone”: „KĄCIK LITERACKI”


Witam serdecznie. W dzisiejszym odcinku zapraszam was do kręgu mitów nordyckich. Okazja będzie tym większa, ponieważ dziś biorę na tapetę książkę wyjątkową, inspirowaną wierzeniami Wikingów: „SERCE WIEDŹMY” Genevieve Gornichec.


Genevieve Gornichec, „SERCE WIEDŹMY” ***** (tł. Robert J. Schmidt)

rok wyd. I.: 2021, rok wyd. pl.: 2022


Mity nordyckie (bądź inaczej: skandynawskie) od zawsze stanowiły źródło inspiracji. Ich wpływ widać w komiksach wydawnictwa Marvel (seria o Thorze), muzyce Richarda Wagnera (tetralogia „Pierścień Nibelungów”), lub w twórczości J. R. R. Tolkiena. W sposób przystępny mity nordyckie przybliżyli nam najpierw Roger Lancelyn Green („Mity skandynawskie”), a potem Neil Gaiman („Mitologia nordycka”). Ten ostatni przykład pokazuje, zresztą (podobnie jak filmy oparte na komiksach o Thorze), że mity nordyckie do dziś cieszą się ogromną popularnością. A powieść „Serce wiedźmy” Gornichec tylko tą niegasnącą popularność potwierdza.


FABUŁA

Wiedźma Angerboda, bohaterka powieści Gornichec, nie miała łatwego życia. Za odmowę obdarzenia ogromną wiedzą Odyna, trzy razy próbowano ją spalić, ale za każdym razem odradzała się niczym feniks z popiołów. Znalazła schronienie w odległych lasach, gdzie poznała mężczyznę, który miał według niej obdarzyć gorącym uczuciem, a który zwrócił jej utracone serce. Nazywał się Loki i stał się ojcem jej trójki dzieci: wiecznie starej kobiety Hel, węża Jortumnda i wilka Fenrira. Sielankowe życie w Żelaznym Lesie, tylko od czasu do czasu przerywane drobnymi sprzeczkami (jak to wśród zakochanych), nie mogła jednak trwać zbyt długo, kiedy Angerboda zaczęła się odzyskiwać swoje utracone niegdyś moce.


OCENA

Serce wiedźmy” to bez wątpienia jedna z najciekawszych i najlepszych powieści, jakie miałem okazję czytać w tym roku. Złożyło się na nią kilka powodów.

Po pierwsze: omawiana książka należy do retellingów mitów, które ostatnimi czasy także przeżywają swój renesans, głównie za sprawą twórczości Madeline Miller („Pieśń o Achillesie”, „Kirke”). Nie bez powodu przywołuję tu akurat tą pisarkę. Nie tylko dlatego, ponieważ od dłuższego czasu jest bardzo popularna wśród wielbicieli fantastyki. Również z powodu tego, że między jej książkami, a „Sercem wiedźmy” można znaleźć sporo podobieństw. Zwłaszcza konotacje z „Kirke” wydają się bardzo trafne. W obu przypadkach bohaterkami są czarownice. Być może nordycka Angerboda bardziej przywodziłaby na myśl grecką Kasandrę (w przepowiednie obu wieszczek nikt nie chciał wierzyć), niemniej póki co nikt nie wpadł na pomysł napisania retellingu mitów greckich z perspektywy właśnie Kasandry (kto wie, może w przyszłości podejmie się tego właśnie Miller).

Po drugie: książka Gornichec przywodzi również na myśl powieści J. R. R. Tolkiena. Tak jak autor „Władcy Pierścieni”, Gornichec przestudiowała mnóstwo książek omawiających pradawne mity (w tym przypadku: nordyckie; wśród materiałów źródłowych wymieniane są m.in. „Edda starsza” i „Edda młodsza”) i na ich podstawie skomponowała klarowną powieść przepełnioną nawiązaniami do studiowanych mitów. W większości można tutaj znaleźć nawiązania do mitów o Lokim: mit o złotych jabłkach; o narodzinach Sleipnira, ośmionogiego konia Odyna, czy mit o śmierci Baldura.

Jako miłośnik mitologii (zarówno greckiej, egipskiej, jak i nordyckiej) chylę czoła przed autorką za tak bogatą wiedzę na temat wierzeń Skandynawów. Gornichec bowiem nie tylko podąża tropami znanych mitów nordyckich, ale również przekonująco kreuje świat mitologiczny: niby całość rozgrywa się w Żelaznym Lesie, gdzie znajdowała się kryjówka Lokiego, jednak świat mitów nordyckich w książce Gornichec jest pojemniejszy, a my wizytujemy też inne światy, w które wierzyli wikingowie, jak choćby Nilfgaard, mroczną krainę umarłych.

Książka Gornichec spodoba się w gruncie rzeczy przede wszystkim wielbicielom mitów (z ołówkiem i notesikiem przydatnym do wyłapywania mitologicznych nawiązań), choć po prawdzie znajdzie też zwolenników wśród czytelników twardo stąpających po ziemi. Autorka tworzy bowiem bardzo wiarygodny, acz i przejmujący, portret kobiety zmagającej się z własnymi problemami i z trudem dogadującej się z ukochanym, którego obdarzyła gorącym uczuciem. Sądzę również, że w fabule książki bez problemu odnajdą się też samotne matki, jako że z powodu częstych nieobecności Lokiego Angerboda zmuszona jest samotnie wychowywać trójkę dzieci spłodzonych ze związku z bogiem (ekhem…) oszustów.

W efekcie powstała historia uniwersalna, przeznaczona dla osób wedle dowolnego gustu literackiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz