czwartek, 8 września 2022


Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”


Witam wszystkich serdecznie. Czy czytając niektóre powieści, nie odnosiliście wrażenia, że brzmią wam dziwnie znajomo? No właśnie. Temu służą rettelingi, ponowne odczytanie znanych schematów. Szczególnie ciekawe wydają się RETELLINGI MITOGICZNYCH. W tym rankingu znalazło się osiem przykładowych retellingów. Zaczynamy.


8, J. R. R. Tolkien, „Opowieść o Kullervo” [retelling mitologii fińskiej i poematu „Kalewala”]

Twórczości Tolkiena nikt nie ośmieliłby się podważyć. O ile tylko jego książki pośmiertnie były redagowane przez Christophera. Dodajmy do tego zainteresowanie jakim u Tolkiena cieszyła się mitologia (czy w ogóle kultura) fińska. „Opowieść o Kullervo” - inspirowana poematem „Kalewala” - choć pozostaje najsłabiej pośmiertnie zredagowaną książką J. R. R. Tolkiena (to z jednej strony najsmutniejsza, ale i najnudniejsza opowieść Tolkiena), świadczy niewątpliwie o ogromnym zainteresowaniu zarówno kulturą jak i językiem fińskim. I chociaż za to warto ją docenić.

Nie tylko „Opowieść o Kullervo” powstała z inspiracji tak mitologią, jak i starożytnym poematem. Tak samo – tylko z lepszym efektem – powstała „Lawinia” Le Guin.

7, Ursula K Le Guin, „Lawinia” [retelling mitologii rzymskiej i poematu „Eneida”]

Ostatnia, wydana w 2003 roku, powieść nestorki fantastyki powstała z inspiracji nie tylko mitologią rzymską. Głównym źródłem inspiracji była „Eneida” Wergiliusza, a dokładniej mówiąc: ostatnie sześć ksiąg opowiadające o wojnie o Lacjum. Le Guin oddaje tu jednak głos Lawinii, księżniczce z Lacjum, która zakochała się w Eneaszu, która u Wergiliusza pełni rolę epizodyczną. Pisarka podeszła do tematu nie tylko z zainteresowaniem kulturą łacińską, ale i z szacunkiem dla starożytnych poetów. Za ten gest należy się jej pośmiertny laur i doczesne miejsce w panteonie autorów fantasy.

Mitologia słowiańska w literaturze polskiej przeżywa ostatnio renesans zainteresowań. Choć pojawiło się wielu interesujących autorów, dla fanów fantastyki liczy się tylko jedno nazwisko: Andrzej Sapkowski.

6, Andrzej Sapkowski, „Saga o wiedźminie” [retelling mitologii słowiańskiej]

Choć Andrzej Sapkowski w ostatnich latach wzbudził kontrowersje swoimi burzliwymi relacjami z firmą CD Project, jego wkładu w polską literaturę fantasy nikt nie powinien podważać. Tym bardziej, że o wiedźminie zaczął pisać za namową swojego nieżyjącego już syna. Ale nie tylko z tego powodu warto go docenić. Pisząc „Sagę o wiedźminie” (tak opowiadania jak i powieści) powołał do życia bestiariusz słowiański dotąd znany tylko z wierzeń naszych przodków. Fakt, że inspirował się też baśniami nie ma żadnego znaczenia. Łasy na kasę, czy nie, warto przed nim potrząsnąć sakiewką.

Z naszego podwórka przenosimy się do Stanów Zjednoczonych, gdzie XIX-wieczny pisarz, Lafcadio Hearn odwołał się do mitologii japońskiej.

5, Lafcadio Hearn, „Kwaidan” [retelling mitologii japońskiej]

Mianem „Kwaidan” określa się opowieści o duchach. Nic zatem dziwnego, że Lafcadio Hearn nadał swojemu zbiorowi opowiadań tytuł nawiązujący do japońskich historii grozy. Na kartach jego opowiadań można było natrafić na japońskie duchy i demony różnego pokroju, występujące do tej pory tylko w japońskim folklorze. Zbiór dobitnie świadczy jak bardzo Lafcadio Hearn był zainteresowany Japonią (nie on jeden: James Clavell także), z kolei Japończycy odwdzięczyli się amerykańskiemu pisarzowi, znakomicie adaptując na ekran wybrane jego historie.

Zapuśćmy się teraz w mroczne rejony afrykańskiej dżungli i zapolujmy na „czarnego lamparta i czerwonego wilka”.

4, Marlon James, „Czarny lampart, czerwony wilk” [retelling mitologii afrykańskiej]

Powieść Marlona Jamesa to jedna z najciekawszych książek ostatnich lat. Afrykański pisarz odwołał się do korzeni swoich przodków, a także nawiązał do afrykańskiej mitologii. W efekcie „Czarnego lamparta, czerwonego wilka” czyta się z ogromnym zainteresowaniem, chociaż na kartach powieści nie brakuje brutalności, a język autora bywa czasem niecenzuralny. Mimo tego, to jak autor nawiązuje do wierzeń swoich przodków, jaki okazuje im szacunek, zasługuje na szczególnie wyróżnienie. Dlatego tym bardziej warto czekać na kolejny tom planowanej trylogii.

Roger Zelazny niejednokrotnie nawiązywał do mitologii. Najlepiej to pokazał w swojej najwybitniejszej powieści - „Panu Światła”.

3, Roger Zelazny, „Pan Światła” [retelling mitologii hinduskiej]

Do mitologii hinduskiej odwoływał się chociażby Dan Simmons („Pieśń Bogini Kali”), ale to Rogerowi Zelaznemu najlepiej udało się nadać swojej książce iście hinduski charakter. I to nic, że „Pan Światła” jest powieścią SF opowiadającą o skolonizowaniu obcych planet. Zelazny bezbłędnie nawiązuje do konfliktów i wydarzeń znanych z historii Indii, a także do hinduskiej literatury świeckiej. Cytuje także istniejące teksty – jak „Dhammapadę”, Ścieżki prawdy Buddy. Zelaznemu udała się rzecz bardzo trudna – zarazem odtworzył mit i napisał go na nowo. Czapki z głów.

Srebro dla retellingu mojej ulubionej mitologii: greckiej. Komu lepiej udałaby się ta sztuka, jeśli nie filologowi klasycznemu? Konkretnie Robertowi Gravesowi?

2, Robert Graves, „Herkules z mojej załogi” [retelling mitologii greckiej]

O tym, jak świetnym filologiem klasycznym był Robert Graves, niech świadczy jego dylogia historyczna o cesarzu Klau-Klau-Klaudiuszu, ale również bardzo obszerny zbiór „Mitów greckich”. Świadczy o tym też powieść „Herkules z mojej załogi” (znana też pod polskim tytułem „Wyprawa po złote runo”), na której kartach ożywiono mit o wyprawie Argonautów (Herkules, a raczej Herakles, był jednym z ich członków) przeplatany też innymi mitami związanymi z Jazonem. Retellingów mitologii greckiej było więcej (choćby książki Mary Renault i Madeline Miller), jednak to Graves był w tym mistrzem.

Najbardziej znany retelling to oczywiście mity arturiańskie. Powstało ich bez liku, jednak to Bernard Cornwell zaprezentował najciekawszą i najlepszą wersję mitu arturiańskiego.

1, Bernard Cornwell, „Trylogia arturiańska” [retelling mitologii brytyjskiej]

Kto spodziewa się znaleźć na kartach „Trylogii arturiańskiej” znane elementy z mitów arturiańskich, ten poczuje się mile zaskoczony. Cornwell, bardziej znany z powieści historycznych, nie zrezygnował ze znanych wątków, ale ukazał je na swój, realistyczny, sposób. Excalibur to zwykły miecz, Św. Graal to po prostu druidzki kocioł, a Merlin zamiast czarodziejem, jest tutaj druidem zachowującym się jakby był pod działaniem LSD. Ta oryginalność w ukazaniu znanych elementów arturiańskich czyni serię Cornwella jedną z najciekawszych serii fantasy. I najlepszy retelling mitologii, jaki sam czytałem.


To była moja lista retellingów mitologii. Jakie przykłady wam przychodzą do głowy? Piszcie swoje typy w komentarzach, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz