czwartek, 27 października 2022

Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”


Witam serdecznie. Zbliża się 31 października i choć Halloween to święto amerykańskie, to idealna okazja, by w jego okolicach stworzyć ranking horrorowy. Zapraszam dziś na subiektywny ranking ADAPTACJI HORRORÓW GOTYCKICH. Zaczynamy.


8, „Kobieta w czerni”, reż. James Watkins [wg powieści Susan Hill]

Zaczynamy od nie tak starego gotyckiego horroru. Niemniej jednak opartego na powieści, która (choć powstała w XX w) czerpie garściami z klasycznych powieści gotyckich. Susan Hill wybornie oddała ponury klimat gotyckich horrorów sprzed stu-dwustu lat, zaś każdy z dwóch adaptatorów jej słynnej powieści równie dobrze odzwierciedlił ten nastrój na ekranie. Szczególne brawa należą się Jamesowi Watersowi, którego adaptacja z 2011 r. była renesansem studia Hammer Films, który w okresie swojej świetności specjalizował się w produkowaniu gotyckich horrorów.

Na horror z wytwórni Hammer Films przyjdzie jeszcze pora, póki co oddajmy głos Rogerowi Cormanowi.

7, „Kruk”, reż. Roger Corman [wg poematu Edgara Allana Poego]

Corman adaptował niejeden utwór pióra Edgara Allana Poego. W przeważającej liczbie były to adaptacje opowiadań klasyka czarnego romantyzmu. Pod tym względem filmowy „Kruk” jest tym bardziej wyjątkowy. Każdy fan opowieści z dreszczykiem wie doskonale, że pierwowzór literacki to żadne opowiadanie, lecz poemat (na upadłego: długi wiersz). Trudno odmówić literackiemu „Krukowi” niepokojącego klimatu, który Roger Corman oddawał na ekranie w mistrzowski sposób. A na deser na ekranie pojawia się mistrz ekranowej grozy lat 50-60, Vincent Price.

Henry James, autor powieści psychologicznych, niekoniecznie jest kojarzony z gotykiem. Tym bardziej warto zainteresować się powieścią „W kleszczach lęki”, jak i jej klasyczną adaptacją z lat 60.

6, „W kleszczach lęku”, reż. Jack Clayton [wg powieści Henry`ego Jamesa]

W kleszczach lęku” to opowieść o guwernantce uczącej dwójkę dzieci w gotyckiej posiadłości Bly. Z czasem wokół nauczycielki zaczynają się dziać niepokojące rzeczy, a sama bohaterka miewa halucynacje, w których widzi ponoć zmarłego dawnego dziedzica posiadłości. Opierając się na nietypowej powieści Henry`ego Jamesa, reżyser stworzył przyprawiający o dreszcze gotycki horror z elementami psychologicznymi i dwuznacznymi podtekstami. Przy niej 2. sezon netflixowego serialu-antologii „Haunting of...” Flanagana naprawdę blednie.

Lovecraft częściej inspirował kino (w ogóle pop kulturę), niż był adaptowany. Mimo to doczekaliśmy się kilku ciekawych adaptacji jego prozy. Ot, chociażby „Szepczącego w ciemnościach”.

5, „Szepczący w ciemnościach”, reż. Sean Branney [wg opowiadania H. P. Lovecrafta]

Nawet niektóre adaptacje opowiadań Samotnika z Providence były bardziej inspirowane materiałami źródłowymi, niż były przenoszone na ekran. „Szepczący w ciemnościach” to uczta dla fanów horrorów – zarówno gotyckich, jak i ekranowych. To żadna inspiracja dziełami Lovecrafta, lecz adaptacja z prawdziwego zdarzenia. Branney chcąc nawiązać do starych, klasycznych horrorów, nakręcił całość na czarno-białej taśmie, a w fabule najlepiej oddał lovecraftowski, niepokojący nastrój. Jestem więcej niż przekonany, że wielbiciele prozy Lovecrafta będą wniebowzięci.

Podobnie wniebowzięci powinni być wielbiciele horrorów Hammer Films podczas seansu „Jeźdźca bez głowy” z Johnnym Deppem.

4, „Jeździec bez głowy”, reż. Tim Burton [wg opowiadania Washingtona Irvinga]

Nakręcony w 1999 roku horror Tima Burtona to, jak to w przypadku tego reżysera bywa, dość swobodna adaptacja materiału źródłowego. Z opowiadania Washingtona Irvinga wzięto tylko nazwiska bohaterów, natomiast całość przywodzi na myśl bardziej gotycki kryminał niż horror. Nie zmienia to jednak faktu, że horrorowego klimatu można tu ze świecą szukać. Adaptując opowiadanie Washingtona Irvinga, Burton nawiązał do poetyki horrorów Hammer Films (czego dowodem chociażby cameo Christophera Lee). Dzięki temu film ogląda się zarówno jak rasowy kryminał jak i jako gotycki horror.

Na podium uplasowały się wielokrotnie adaptowane gotyckie horrory. Brąz należy się klasycznej adaptacji „Doktora Jekylla i Mr Hyde`a”.

3, „Doktor Jekyll i Mr Hyde”, reż. Victor Fleming [wg noweli Roberta L. Stevensona]

Począwszy od l. 30 XX wieku nowela Roberta Louisa Stevensona była mniej lub wierniej adaptowana, a z doktorem Jekyllem mierzył się nawet Królik Bugs (kreskówka „Doktor Jekyll i królik”). Wersja w reżyserii Victora Fleminga z 1940 roku to chyba najlepsza adaptacja noweli Stevensona. Chociaż, jak każda inna, bardziej skupia się na samej postaci Jekylla (w opowiadaniu Stevensona tytułowi bohaterowie są na drugim planie), trzyma w napięciu i przyprawia o gęsią skórkę. Dodajmy do tego wyśmienity duet Spencer Tracy i Ingrid Bergman. Naprawdę strach się bać.

Srebro dla klasycznej adaptacji klasycznej powieści o wampirach. Nie, nie chodzi mi o „Wywiad z wampirem”. Ani nawet o „Zmierzch”. Srebro przypada „Draculi”.

2, „Horror of Dracula”, reż. Terence Fisher [wg powieści Brama Stokera]

Po epistolarną w formie powieść Brama Stokera sięgało wielu reżyserów, że wymienię choćby John Badham, James Whale, czy Friedrich Wilhelm Murnau. I choć pod względem fabularnym najbardziej zbliżył się do niego Coppola (mimo uwypuklonego wątku miłosnego), to najbardziej klimatyczną adaptację powieści Stokera zrealizowano w studiu Hammer Films. Ponure wrzosowiska spowite gęstą mgłą, niepokojący klimat, który można zbierać łyżką. Wreszcie niesamowity w tej roli Christopher Lee, którego upiorna twarz z przekrwionymi oczami może się przyśnić po nocach. Kiełki oblizywać…

Najbardziej wpływowa dla kultury popularnej okazała się klasyczna adaptacja innej gotyckiej powieści: „Frankenstein” Jamesa Whale`a.

1, „Frankenstein”, reż. James Whale [wg powieści Mary Shelley]

Nawet, jeśli ktoś nie widział tej wersji „Frankensteina”, to elementy znane z tej adaptacji były w późniejszych filmach mniej lub bardziej pastiszowane (włącznie z ikonicznym okrzykiem Frankensteina: „It`s alive!”). James Whale adaptując książkę Mary Shelley co prawda w wielu miejscach odszedł od pierwowzoru (w powieści nie ma sceny ożywiania Monstra), to jednak wyszło adaptacji na dobre (momentami film przebił samą powieść z 1815 roku). No i chyba trudno sobie wyobrazić sobie lepszego odtwórcę roli Monstra, niż Borisa Karloffa (zwłaszcza w równie ikonicznej charakteryzacji). Piorunujący klasyk.


To był mój ranking najlepszych gotyckich horrorów. Które przykłady wam przychodzą do głowy? Piszcie swoje typy w komentarzach. Widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz