czwartek, 1 sierpnia 2024

Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”


Cześć wszystkim. Chociaż seria o Harrym Potterze zyskała w swoim czasie rzesze wielbicieli, bynajmniej nie jest to krystalicznie czysty cykl powieściowy (i tak grunt, że w dobie komputerów przekonał dzieci i młodzież do sięgnięcia po książki). Fani pewnie nawymyślają mi od mugoli, ale autorka nie ustrzegła się na ich stronach kilku ABSURDALNYCH WĄTKÓW. W tym odcinku przekartkujemy siedem tomów w celu ich znalezienia. Zaczynamy.


8, testrale [„Harry Potter i Zakon Feniksa”]

Testrale, koniopodobne stwory ciągnące powozy dla uczniów od drugiego roku w Hogwarcie, pojawiły się w piątym tomie. Zastanawiające jest, że np. w „Czarze Ognia” nie pojawiła się żadna o nich wzmianka, szczególnie o tym że widzą je tylko te osoby, które były świadkiem śmierci. Miałoby to uzasadnienie w „Zakonie Feniksa”. Ten absurd wynika z nieścisłości między książkowym, a filmowym „Kamieniem Filozoficznym”. W książce Harry nie widział śmierci Quirella, a w filmie: tak, więc testrale powinien był zauważyć w filmowej „Czarze Ognia”, a właściwie to już nawet w filmowym „Więźniu Azkabanu”.

Jednym z najpopularniejszych absurdów w serii o Harrym Potterze jest kwestia związana z rodziną Weasley’ów, a mianowicie: czy oni na pewno byli tacy biedni?

7, biedota Weasley’ów [„Harry Potter i Komnata Tajemnic”]

Weasleyowie to enigma. Niby wszystko o nich powiedziano, a tak naprawdę jakby nie wszystko. Powszechnie to biedna rodzina, co najlepiej ukazano w „Komnacie Tajemnic”, a mimo to pełna paradoksów. Pan Weasley, mimo dobrej pracy, słabo zarabia; starsi członkowie przekazują książki młodszemu pokoleniu; Fred i George na piątym roku otworzyli sklep z gadżetami z pieniędzy, które przekazał im Harry w „Czarze Ognia”, bo ze swoich nic by nie otworzyli. Jakim cudem Weasley`om udało się, mimo całej biedy, zorganizować wycieczkę do Egiptu? I skąd mieli jedzenie? Tyle pytań! I żadnych odpowiedzi… 

A teraz wniosek płynący z przeczytania epilogu siódmego tomu: jeśli gnębił cię w szkole nauczyciel, dla upamiętnienia go nadaj po nim drugie imię swojemu synowi.

6, drugie imię dla syna Harry’ego [„Harry Potter i Insygnia Śmierci”]

Wszystkiego można było się spodziewać po Harrym (kolejny absurd: Harry’emu uchodzi płazem wszelkie łamanie zasad w Hogwarcie, co pokazuje jak jest faworyzowany), jednak to, co odwalił gdy założył rodzinę było mistrzostwem świata. Miał do dyspozycji tyle imion męskich - Ron, Syriusz, Remus… a on wybrał dla syna na drugie imię po nauczycielu eliksirów. Łatwiej zrozumieć sens nadawania imienia Albus jako pierwszego. Co prawda było wyjaśnione, że Snape miał chronić Harry’ego, a gnębienie było tylko przykrywką (swoją drogą: fajna przykrywka), ale niewielu fanów kupiło to wyjaśnienie.

Skoro była mowa o nie ponoszeniu konsekwencji przez Harry`ego za swoje błędy, najlepszy tego przykład dała nam Rowling w „Księciu Półkrwi”.

5, zaklęcie Sectusempra [„Harry Potter i Książę Półkrwi”]

W przypadku tego absurdu czepiać by się mogli nawet mugole. Nastolatek używa śmiertelnego zaklęcia na drugim nastolatku i nie ponosi żadnych konsekwencji. Fakt, że nie był świadomy że zaklęcie Sectusempra działa na drugą osobę, jakby ktoś ciął mieczem na wylot to żadne usprawiedliwieniem. W tej sytuacji Harry’emu w najlepszym wypadku groziłoby usunięcie kilkudziesięciu punktów dla Gryffindoru. W najgorszym: wydalenie ze szkoły (co grozi tylko tym, którzy używali czarów w wakacje…). Co robi Harry? Ukrywa podręcznik Księcia Półkrwi w Pokoju Życzeń. Harry, naucz się odpowiedzialności!

Ale żeby nie było, nie tylko wokół Harry’ego Pottera narosły absurdy. Wokół jego antagonisty - tym bardziej. 

4, logika działania Lorda Voldemorta [„Harry Potter i Czara Ognia”]

Nemezis Harry’ego miał tyle sposobności, by po latach w końcu wysłać nastoletniego czarodzieja na łez padół. W całej serii ten czarnoksiężnik jest kreowany na postać wzbudzającą taki strach, że zabronione jest wymawianie jego imienia. Tymczasem Sami Wiecie Kto nim złapie za różdżkę i rzuci Avada Kedavrą, ucina pogawędkę z protagonistą (zrozumiałe jest wyjaśnienie wszystkich podejrzeń, ale jak to się ciągnie). Widoczne jest to zwłaszcza w „Czarze Ognia”: tam antagonista woli jeszcze tracić czas na przechwałki przed Śmierciożercami, nim zakasa rękawy. Wniosek? Lord Voldemort to idiota!

Seria o Harrym Potterze, mimo niejednokrotnych zapewnień że jest inaczej, pokazywała wiele razy paradoksy związane z Hogwartem.

3, kwestia Hogwartu [cala seria]

Przez całą serię czytelnicy są karmieni przekonaniem, że Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce w całym Wizarding World (ma go otaczać specjalne zaklęcie-kamuflaż, dzięki któremu szkoła magii jest praktycznie niewidoczna dla mugoli). Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia BHP w jego murach jest mocno wątpliwa, do czego wrócę. Inną kwestią jest przekonanie, że Hogwart to oaza sprawiedliwości, w której tak naprawdę Gryffindor jest wystawiany na piedestał i gdzie rywalizują tylko dwa domy (Gryfoni kontra Ślizgoni), a o dokonaniach Hufflepuff i Ravenclaw czytelnik nie dowiaduje się w ogóle.

Srebro dla kolejnego popularnego absurdu serii J K Rowling poniekąd powiązanym z poprzednim punktem.

2, troll w lochach. Slytherin do dormitorium! [„Harry Potter i Kamień Filozoficzny”]

Absurd rozwijający kwestię BHP w Hogwarcie. I to już w pierwszym tomie. Hogwart to niby miejsce bezpieczne, niewidoczne dla zwykłych mugoli. Tymczasem na uczniów czyha tu wiele niebezpieczeństw. Ot, chociażby górski troll panoszący się w lochach. Co trzeba zrobić? Wysłać uczniów do swoich dormitoriów (pomysł na pierwszy rzut oka nie taki absurdalny, o ile nie przypomni się GDZIE znajdowało się dormitorium Ślizgonów). Tak jak w przypadku sprawiedliwości w Hogwarcie, o bezpieczeństwie w szkole magii powstało wiele ciekawych memów, co tylko potęguje popularność tego absurdu.

Złoto dla najbardziej znanego i jak najbardziej słusznego absurdu w serii o Harrym Potterze, który był związany z pewnym artefaktem.

1, zmieniacz czasu jako deus ex machina [„Harry Potter i więzień Azkabanu”]

Zmieniacz czasu debiutuje w „Harrym Potterze i więźniu Azkabanu”. A potem, ku zawodowi fanów, nie pojawia się w ogóle, choć bohaterowie mięliby wiele sposobności do używania go (np. śmierć Syriusza Blacka). Dla miłośników serii o Harrym Potterze obecność zmieniacza czasu, albo podróże w czasie stały się największym absurdem cyklu, na którym skorzystał powszechnie znienawidzony „Harry Potter i przeklęte dziecko”. Usprawiedliwianie, że zmieniacz czasu jest niebezpiecznym artefaktem nic nie dało, bo tu pojawia się inne pytanie: po co w takim razie dawać coś takiego trzynastolatce?


To był mój ranking absurdalnych elementów w serii o Harrym Potterze. Piszcie swoje typy w komentarzach, które absurdy w popularniej serii wam przychodzą do głowy, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz