sobota, 28 grudnia 2024

Cykl na blogu „CultureZone”: „PROGRAM W ODCINKACH”


Cześć wszystkim. Nadszedł w końcu dzień, by PODSUMOWAĆ tegoroczny SERIALOWY ROK.  Które seriale 2024 roku zrobiły na mnie największe wrażenie? Przed wami moja topka. Zaczynamy.


8, „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” [Disney Plus; data premiery: przełom 2023-2024], twórca: Rick Riordan

Serial miał premierę jeszcze w grudniu 2023 roku, a większość odcinków była dostępna w styczniu. I gdyby nie ten mankament, znalazłby się na jednym z późniejszych miejsc. Po dwóch kinowych adaptacjach dalsza perspektywa przenoszenia cyklu na ekran stanęła pod znakiem zapytania po przejęciu 20th Century Fox przez Disneya. To, z kolei, umożliwiło dogłębne wejście w świat mitologiczny oczami Ricka Riordana. Dzięki temu powstał serial bardziej zbliżony do pierwowzoru niż dylogia zapoczątkowana niezłym filmem Chrisa Columbusa. Czekam na więcej.


W tym roku miały miejsca premiery wielu głośnych tytułów, lub powrotów do znanych tytułów. Do tej drugiej grupy zalicza się nowy sezon „Detektywa”.


7, „Detektyw. Kraina nocy” [HBO], twórca: Issa López

Zaczynamy od głośnego tytułu w tym roku. Powroty do znanych serii bywają bolesne, nieczęsto kończą się nawet oburzeniem fanów. „Detektyw. Kraina nocy” była reklamowana jako „nowy rozdział kryminalnej antologii o policjantach”. Tym założeniem wywołał falę krytyki świadczącą o mizoginizmie widzów. Tymczasem wyszedł sezon zadowalający: chwilami mroczny i przywodzący na myśl „Z archiwum X” Chrisa Cartera lub „Bezsenność” Christophera Nolana z dodanym wątkiem rasistowskim. Na uwagę zasługuje też aktorstwo. Jest ok.


W mijającym roku nie zabrakło też kolejnych adaptacji gier wideo, lub seriali animowanych w wersji live action. Do tej drugiej grupy zaliczyć można „Avatara” Jamesa Camero… a, sorry: chciałem powiedzieć: netflixowego „Awatara”.


6, „Awatar. Ostatni władca wiatru” [Netflix; data premiery: 22.02], twórca: Albert Kim

Sukces aktorskiego „One Piece’a” przekonał większość producentów, że warto jest inwestować w adaptacje anime w wersji live action. A przynajmniej przekonał włodarzy Netflixa, którzy na fali sukcesu adaptacji mangi Eiichirō Ody postanowili tym razem zaadaptować dla wielu kultową animację ze studia Nickelodeon stylizowaną na wschodnie anime. I tu znowu wyszło coś lepszego (a nawet zdecydowanie lepszego) od wcześniejszej aktorskiej kinówki. Powstał porządny serial coming of age utrzymany w duchu klasycznych produkcji fantasy. 


W tym rankingu znalazło się też sporo adaptacji literatury. Trudno się dziwić, większość z nich stanowiła mocne tytuły, niekiedy poszerzające kinowe uniwersa, lub zachowujące wdzięk adaptowanych serii książkowych. Jak w przypadku serialowej „Diuny”.


5, „Diuna. Proroctwo” [HBO; data premiery: 18.11], twórca: Alison Schapker

Kunsztu „Diuny” (tak literackiej, jak i dwuczęściowej adaptacji Villeneuve’a) nikt nie podważy. Co innego wypociny Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Wydawało się, że w oparciu o ich spuściznę może wyjść coś gorszego. Alison Schapker musiała zdać sobie z tego sprawę, skoro zrobiła z „Diuny” nową „Grę o tron” (w czym nawet zbliżyła się do książkowego oryginału, gdzie nie brakuje wątków politycznych). Tak powstała adaptacja, która przebiła (choć trochę) książkowy pierwowzór Briana Herberta, który (umówmy się) nie ma startu do sześcioksięgu ojca.


Netflix nie pozostał dłużny ani HBO, ani Disneyowi Plus i też postawiło na swoją adaptację. I to bestsellera ostatnich lat, prosto z Chin.


4, „Problem Trzech Ciał” [Netflix; data premiery: 21.03], twórca: D B Weiss, David Benioff

Jeśli w „Diunie. Proroctwie” udało się zawrzeć część poglądów Franka Herberta, którymi autor się interesował, to w „Problemie Trzech Ciał” udało się zawrzeć ich całą gamę, tyle że w stosownym uproszczeniu. Twórcy „Gry o tron” wzięli na warsztat powieść SF napisaną przez astrofizyka, skupiając się na tytułowym „Problemie Trzech Ciał” będącym wirtualną grą której tytuł wziął się z zagadnienia fizycznego. Mimo bardzo powolnej fabuły i pójścia chwilami na łatwiznę, warto dać szansę showrunnerom. Być może zrehabilitują się po finale „Gry o tron”.


Z rankingu odpadło wiele głośnych tytułów (jak chociażby „Fallout” dostępny na Amazon Prime Video) z uwagi na moją niemożliwość obejrzenia. Jednak podium wypełniły najgłośniejsze z nich. Pierwszy z nich pochodzi z Polski.


3, „Matki pingwinów” [Netflix; data premiery: 13.11], twórca: Klara Kochańska, Jagoda Szelc

Najgłośniejszy tytuł końcówki tego roku. Serial podejmujący trudny, ale niezmiennie ważny temat, czyli niepełnosprawność u dzieci. Balansujący na granicy powagi i humoru. A przede wszystkim, z uwagi na zarówno doświadczenia pomysłodawczyni, Klary Kochańskiej, jak i jej znajomych, tym bardziej prawdziwy. Pokazujący jak powinno się podchodzić do osób z niepełnosprawnością, a także do zajmowania się nimi. I dzięki temu tym bardziej poruszający, zwłaszcza kiedy miało się styczność z niepełnosprawnością (własną lub innej osoby).


Srebro dla przeboju platformy Disney Plus adaptującego jeden z poczytniejszych bestsellerów, a nawet przebijający wcześniejszą adaptację.


2, „Szōgun” [Disney Plus; data premiery: 27.02], twórca: Rachel Kondo, Justin Marks

Zdecydowanie najlepsza adaptacja literatury jaka powstała w tym roku - tym bardziej godne to podziwu, bo powieść którą adaptowała, już raz została przeniesiona na ekran. „Szōgun” AD 2024 pod wieloma względami przebił jednak serial z Chamberlainem i Toshirō Mifune. Jeśli tamta wersja skupiała się na relacjach na linii Wschód-Zachód, to jej ponowna adaptacja stawiała na (obecny też w książce Clavella) wątek polityczny. Z kolei Mifune-sama znalazł godnego następcę w osobie Hiroyuki Sanady. Jak nic nowemu Toranadze należy się katana w dowód uznania.


Jeśli jednak chcemy odnaleźć najlepszy serialowy tytuł, będziemy musieli zagłębić się w ponure zakamarki Gotham City na spotkanie antybohatera, którym jest


1, „Pingwin” [HBO; data premiery: 20.09], twórca: Lauren LeFranc

Serialowa rewelacja. Niby na motywach obrazkowych historii z wydawnictwa DC Comics, a czerpiąca tyle garściami z klasycznych produkcji gangsterskich („Chłopcy z ferajny”, a zwłaszcza „Rodzina Soprano”), że nie czuć komiksowego rodowodu. Brutalny, z dwulicowymi postaciami, świetnie zagrany (Colin Farrell w genialnej charakteryzacji zasłużył na wiadro sardynek…), poszerzający nowe filmowe uniwersum Człowieka Nietoperza. Kto nie czeka na sequel nowego „Batmana”, lub drugi sezon „Pingwina” (jeśli powstanie), niech pierwszy rzuci rybą!



Tak się prezentuje mój ranking seriali 2024 roku. Jak wygląda wasza lista najlepszych tegorocznych tytułów? Czy zgadzacie się z moim number one? Podawajcie swoje typy w komentarzach, a my widzimy się w przyszłym roku z nowymi recenzjami seriali. Happy New Year!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz