środa, 20 października 2021

Cykl na blogu „CultureZone”: PROGRAM W ODCINKACH


Witam wszystkich serdecznie. Czy oglądając produkcje Marvel Studios, zastanawialiście się czasem, co by było, gdyby znane wam z komiksów, lub ich ekranizacji historie potoczyłyby się inaczej? Brzmi intrygująco, przyznacie. Odpowiedzi na te pytania przynosi najnowsza, tym razem


WHAT IF…? *****

twórca: Bryan Andrews

dubbing: Jeffrey Wright, Hayley Atwell, Chadwick Boseman, Samuel L Jackson, Jeremi Renner, Mark Ruffalo, Chris Hemsworth, Tom Hiddleston, Natalie Portman, Josh Keaton, Mick Wingert, Lake Bell, Frank Gillo


IV Faza Marvel Cinematic Universe rozwija się stopniowo, a Kevin Feige po kolei dokłada nowe cegiełki pod wylany na nowo fundament. Dopiero od niedawna wiadomo, że głównym tematem nowej fazy będzie alternatywna rzeczywistość. I tak po udanym „WandaVision”, oraz po „Falcon i Zimowym Żołnierzu” i znakomitym „Lokim”, przyszła pora na kolejną cegiełkę w IV Fazie MCU: animowany serial-antologia „What if…?”.


FABUŁA

Serial Bryana Andrewsa przedstawia alternatywne wersje opowieści znane z poprzednich, dwudziestu dwóch, filmów wchodzących w skład Marvel Cinematic Universe. Dzięki tej produkcji, można odpowiedzieć na pytania, typu: „Co by było, gdyby… Peggy Carter stała się Kapitanem Ameryką”, albo „Co by było, gdyby… Ultron wygrał”, a nawet „Co by było, gdyby… Thor byłby tylko dzieckiem”. Tym wszystkim alternatywnym wersjom przygląda się z góry jeden z Watcherów.


OCENA

Wielbiciele MCU powinni czuć się w pełni usatysfakcjonowani – w Filmowym Uniwersum Marvela w końcu coś zaczyna się dziać. Bo chociaż „WandaVision” (którego wątek będzie kontynuowany dopiero w nowym „Doktorze Strange”), oraz „Falcon i Zimowy Żołnierz” odnieśli sukces, trudno było znaleźć w nich choćby namiastkę multiwersów i alternatywnych rzeczywistości. Pierwszą taką oznakę pokazał dopiero serialowy „Loki”. To tam dopiero dało się znaleźć alternatywne światy i elementy mulitwersów. Wreszcie to tam po raz pierwszy pojawiła się postać, która – za pewne – w najbliższych produkcjach nieźle namiesza w przeróżnych rzeczywistościach.

What if...” kontynuuje problematykę IV MCU i robi to w bardzo oryginalny sposób. Każdy odcinek przedstawia alternatywną wersję „Kapitana Ameryki”, „Thora”, „Doktora Strange`a”, a nawet całej serii „Avengers”. Trudno odmówić twórcom pomysłowości w przedstawianiu znanych historii w zupełnie innej wersji. Dzięki temu w serialu zadbano o wiele atrakcji dla najbardziej nałogowych wielbicieli komiksowych historii. Tym bardziej, że epickich i widowiskowych sekwencji w serialu nie brakuje, choć format jest wyjątkowo skromny (każdy odcinek trwa tylko pół godziny...)

Pochwalić muszę również animację stroboskopową wykorzystaną w serialu. Po raz pierwszy użyta w filmie „Przez ciemne zwierciadło” według opowiadania Philip K Dicka, tu znalazła swoje należyte miejsce. Dzięki temu udało się przenieść znanych aktorów powtarzających swe role do grafiki komputerowej. Jeśli stęskniliście się za Robertem Downeyem Jr w roli Iron Mana, lub za Scarlett Johansson w roli Black Widow (mimo niedawnej premiery solowego filmu o tej superbohaterce), to macie powody by się cieszyć z ich – chwilowego – powrotu.

I tylko żal, że mimo angażu tych samych aktorów do swoich znanych ról, w oryginalnym dubbingu nie usłyszymy ich głosów. Znajdą się wyjątki, jak choćby Benedict Cumberbatch jako Doktor Strange, czy nieodżałowany Chadwick Boseman jako Black Panther („What if…?” był kręcony jeszcze za jego życia…), ale co innego patrzeć na animowanego Roberta Downeya jr, Scarlett Johansson, lub Chrisa Evansa, a co innego słyszeć nie ich głosy w ustach postaci, których grali w wersjach aktorskich. Jasne, cała trójka zarzekała się, że definitywnie kończą z Marvel Cinematic Universe, ale skoro użyczyli swoich ludzkich postaci do obróbki komputerowi, to czemu nie głosu?

Mimo to „What if…?” to prawdziwy rarytas dla wielbicieli Marvel Cinematic Universe i uczta dla fanów animacji. Serial godny polecenia, nie tylko z powodu oryginalnego podejścia do dotychczasowych filmów znanej franczyzy, ale też z powodu formy animacji, oraz widowiskowości i epickiego rozmachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz