wtorek, 12 października 2021

Cykl na blogu CultureZone: W MUZYCZNĄ PODRÓŻ PRZEZ ŚWIAT.


Witam serdecznie. W kolejną muzyczną podróż przez świat wybierzemy się jadąc tym razem po „drodze do piekła”. Sformułowanie to pojawia się tu nie bez powodu. Jeśli ktoś spodziewa się analizy kolejnej heavy metalowej płyty, uspokajam. Tym razem na warsztat biorę „THE ROAD TO HELL”, za którą odpowiada Chris Rea. Zaczynamy.


OKOLICZNOŚCI POWSTANIA

Praca nad albumem „The Road to Hell” była – nomen, omen – prawdziwym piekłem. Teksty były gotowe, ale nagrania przeciągały się. Równoległa praca nad innym krążkiem – „Auberge” – przebiegała znacznie lepiej, choć ten album miał zostać wydany dopiero później.

Krążek odniósł spektakularny sukces, czego dowodem jest obecność przez sześć tygodni na listach brytyjskich przebojów. Sześć razy był również pokryty platyną.


ZAWARTOŚĆ

Krążek składa się z 10 piosenek, wszystkie utrzymane w lekko bluesowym klimacie. Do najbardziej znanych należy dwuczęściowy, tytułowy, kawałek (nr 1-2). Zwłaszcza druga część okazała się wielkim przebojem i to właśnie ona najczęściej jest rozpowszechniania w rozgłośniach radiowych (gdyby ktoś wysłuchałby części 1., zastanawiałby się, czy to aby na pewno to słynne „The Road to Hell”…).

Prócz tej piosenki, płytę promowały również inne utwory: „Texas” (nr 4.), „That`s What They Always Say” (nr 8.), „Tell Me There`s a Heaven” (nr 10). Podobnie jak „The Road to Hell”, utwór „Texas” jest metaforyczną opowieścią o podróży, jaką musi odbyć podmiot liryczny. „That`s What They Always Say” było swoistą kontynuacją słynnego „The Road to Hell”. Z kolei „Tell Me There`s a Heaven” zainspirowane zostało wiadomościami, które oglądała córka artysty.

Warto także zaznaczyć, że w całym albumie pojawiają się powtarzające się odniesienia do postępującego rozpadu społeczeństwa i rosnącej przemocy, w tym chociażby zamieszek, morderstw i ich nieodpowiedzialnego przedstawiania w wiadomościach telewizyjnych (You must be evil”, nr 3). Nie brak także uczucia wszechobecnej zagłady. Przykładowo: w utworze Looking for a rainbow” (nr 5) Chris Rea stara się znaleźć ucieczkę z zagłady świata.


OCENA

Omawiana tutaj płyta bez wątpienia należy do najsłynniejszych w dorobku Chrisa Rei, a jej popularność podtrzymały takie krążki jak „Auberge”, czy „Blue Cafe” (ta ostatnia została nagrodzona Złotą Płytą w Polsce). To, co jest wyjątkowe na albumie „The Road to Hell”, to bez wątpienia przesłanie. Chris Rea odsłania przed nami obraz otaczającego nas świata. Tytuł płyty, a tym bardziej dwuczęściowego tytułowego przeboju, nie jest tutaj wcale przypadkowy. Na słuchaczy czeka bowiem prawdziwa „droga do piekła”. Rea chce nam przekazać, że owym piekłem jest właśnie świat. Nie bez powodu płyta traktuje o postępującym rozpadzie społeczeństwa i rosnącej przemocy.

Tak więc, mimo 32 lat na karku, album nie utracił nic na aktualności. Wystarczy włączyć pierwszy lepszy serwis informacyjny i samemu przekonać się, co się dzieje na świecie. Wojny, epidemie, głód, bezprawie… Czasem wystarczy jedynie zdjąć z twarzy różowe okulary i przyjrzeć się, jaki świat naprawdę jest. Na idealistów czeka za pewne szok, jednak trzeba się pogodzić z niedoskonałością świata. Płyta Chrisa Rei niesie przy okazji pewne ukojenie. Najlepiej to pokazuje ósmy utwór na krążku, „Tell Me There`s a Heaven”: nagrywając tą piosenkę, Rea inspirował się nie tylko informacjami oglądanymi przez jego córkę, ale również słowami pocieszenia, które były do niej kierowane.

W 1999 roku, w dziesiąta rocznicę premiery słynnego albumu, Chris Rea nagrał swoistą kontynuację pt. „The Road to Hell. Part 2”. Być może kiedyś ją omówię. Ale to raczej temat na inny odcinek „W muzyczną podróż przez świat”.


Link: https://www.youtube.com/playlist?list=PLS6ecyoEZ4EnM_xcp2lSUUtl5ng5FmE2E

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz