czwartek, 18 listopada 2021

Cykl Recenzenta Marcina: UBÓSTWIANA ÓSEMKA.


Witam was serdecznie. Czy oglądając jakieś dwa filmy nie odnieśliście wrażenia, że są do siebie łudząco podobne? Mają inny tytuł, inną obsadę, ba – nawet budżet mają różny, ale fabularnie są do siebie bardzo zbliżone? W tym odcinku „Ubóstwianej ósemki” pochylimy się nad zjawiskiem „TWIN FILMS”: bliźniaczych filmów, które nakręcono albo w tym samym czasie, albo w odstępie rocznym, ale miały identyczną fabułę. Zaczynamy.


8, „Olimp w ogniu”/„Świat w płomieniach” [oba filmy z 2013 roku]

Olimp w ogniu Antoine`a Fuqua opowiadał o ochroniarzu prezydenta USA, który za wszelką cenę musiał ocalić głowę państwa. Przypadkowo w tym samym czasie powstawał inny film podejmujący tą samą tematykę. Jak opowiadał Roland Emmerich, reżyser „Świata w płomieniach”: „Wiedzieliśmy, że powstaje już taki film, nosi tytuł Olimp w ogniu, ale nie zamierzaliśmy go plagiatować”. „Świat w płomieniachz większym budżetem, niż „Olimp w ogniu” był większym sukcesem kasowym, ale film Fuqua przynajmniej doczekał się co najmniej czterech sequeli, podczas gdy „Świat w płomieniach” - już nie.

Twin films są niewiele młodsze niż samo kino. Wszystko bowiem zaczęło się od „Draculi” z 1931 roku. W tym samym roku powstały bowiem dwie różne wersje.

7, „Dracula” [oba filmy z 1931 roku]

Klasyczny „Dracula” Toda Browninga z Belą Lugosim to pierwsza ekranizacja powieści Brama Stokera sensu stricto (wcześniejszy „Nosferatu: Symfonia grozy”, z wiadomych powodów, był wariacją na temat klasycznej powieści). W tym samym roku powstała inna wersja: hiszpańskojęzyczna, w innej obsadzie i bazująca na sztuce teatralnej napisanej według powieści Stokera. Obie wersje łączy postać legendarnego krwiopijcy, ale również fakt, że powstały… w tej samej wytwórni filmowej (Universal). Jak wiadomo, do historii przeszła wersja amerykańska, ale może ktoś natrafi też na wersję hiszpańską.

A teraz przykład, gdy realizacja bliźniaczego filmu miała przykre konsekwencje dla drugiej wytwórni filmowej. Zdarzyła się bowiem taka sytuacja, gdy naśladowanie czyjegoś filmu okazało się najzwyklejszym w świecie plagiatem.

6, „Madagaskar” [2005]/„Dżungla” [2006]

Wytwórnie Walt Disney Pictures i DreamWorks od lat 90 toczą ze sobą rywalizację na rynku animacji. Zaczęło się od dwóch filmów o mrówkach („Mrówka Z” z wytwórni DreamWorks, oraz „Dawno temu w trawie” od Disneya i Pixara). Późniejsza rywalizacja wynikała z czystej zazdrości. W końcu trzeba było odbić piłkę, jednak to co udało się wytwórni DreamWorks, nie udało się Disneyowi. Trudno nie zauważyć w disnejowskiej „Dżungli” podobieństw z „Madagaskarem” (miejsce akcji, zwierzęca obsada). Tak łudzących, że pojawiły się wręcz posądzenia o plagiat. A to musiało skończyć się dla Disneya klapą.

Niejeden popkulturowy bohater doczekał się niezliczonej liczby filmów: Zorro, Batman, Dracula, Frankenstein. Ten sam los spotkał Robin Hooda, przy czym w samym 1991 roku widzowie mieli okazje obejrzeć dwa różne warianty legendy o słynnym banicie.

5, „Robin Hood: Książę złodziei”/„Robin Hood” [oba filmy z 1991 roku]

Robin Hood: Książę złodziei” Kevina Reynoldsa przywrócił dawno utracony blask banicie z Sherwoodu. Nic zatem dziwnego, że równolegle powstały film Johna Irvinga okazał się tak sromotną porażką. Wersja z Patrickiem Berginem miała skromniejszą obsadę (Uma Thurman, Jurgen Prochonow) i kładła większy nacisk na średniowieczne realia, z kolei wersja z Kevinem Costnera była bardziej widowiskowa, miała gwiazdorską obsadę (Mary Elizabeth Mastrantonio, Morgan Freeman, Christian Slater, Alan Rickman, Sean Connery), no i miała do zaoferowania przebojową piosenkę Briana Adamsa. 1:0 dla Costnera.

A teraz przykład wykorzystania tego samego utworu muzyki klasycznej w dwóch różnych animacjach. I z różnym skutkiem. Do fortepianu proszeni są Królik Bugs i Kot Tom.

4, „Rhapsody Rabbit” [1946]/„Cat Concerto” [1947]

II Rapsodia Węgierska” to utwór koncertowy, który był bardzo chętnie wykorzystywany w filmach. Jak widać powodzenie miał także w animacjach. Już w 1946 roku swoje wykonanie utworu Liszta zaprezentował Królik Bugs, któremu dokuczała zwykła mysz. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, skoro zaledwie rok później wytwórnia Hanna-Barbera wykorzystała ten sam schemat, sadzając tylko przed fortepianem kota Toma, w roli dręczyciela dając mu uroczego Jerry`ego. I przyznaję: chociaż „Cat Concerto” powstało później, to jednak „II Rapsodia Węgierska” w interpretacji kota Toma była majstersztykiem.

Podium otwierają dwa filmy biograficzne opowiadające o tej samej autentycznej postaci: Trumanie Capocie.

3, „Capote” [2005]/„Bez skrupułów” [2006]

W tym miejscu równie dobrze powinien się pojawić „Dziewczyna Hitchcocka”, która została nakręcona zaledwie rok przed „Hitchcockiem” z Anthony Hopkinsem. Jednak „Capote” i późniejsze „Bez skrupułów” są lepszymi przykładami, bo opowiadają tą samą historię: pracę nad powieścią „Z zimną krwią” (oba filmy o Hitchcocku opowiadały o realizacji dwóch różnych filmów Hitcha: „Ptaków i „Psychozy”). „Bez skrupułów” miało dobrą obsadę, jednak nawet ona z Toby Jonesem na czele nie mogła przebić fenomenalnej roli Philipa Seymoura Hoffmana. Była to bowiem rola zasługująca na Oscara.

Kolejny przykład bliźniaczych filmów to film przygodowy o zapalonym awanturniku rodem z b-klasowej literatury.

2, „Indiana Jones i świątynia zagłady”/„Kopalnie króla Salomona” [oba filmy z 1985 roku]

Nie, spokojnie. Indiana Jones nie wywodził się z b-klasowej literatury (prędzej z filmografii b-klasowej, realizowanej w latach 40). Co innego Allan Quatermain, bohater jedynej znanej powieści H. Ridera Haggarda. „Kopalnie króla Salomona” były ekranizowane wiele razy, jednak to wersja J. Lee Thompsona najbardziej zapadła w pamięć. Nie dlatego, bo była sukcesem (choć nakręcona w tym czasie „Świątynia Zagłady” odniosła mniejszy sukces niż „Poszukiwacze zaginionej Arki”). Po prostu przygodówka z Richardem Chamberlainem i Sharon Stone powstała na fali popularności serii o Indiana Jonesie.

Najlepszy przykład bliźniaczych filmów, spośród których jeden odniósł wielki sukces, a drugi pozostał w cieniu swojego poprzednika to dwie różne ekranizacje „Niebezpiecznych związków” powstałe pod koniec lat 80.

1, „Niebezpieczne związki” [1988]/„Valmont” [1989]

Aż trudno uwierzyć, że wersja Formana z 1989 roku nie odniosła tak wielkiego sukcesu, jak nakręcona rok wcześniej adaptacja Stephena Frearsa. Oba filmy bazowały na tym samym źródle (skandalicznej powieści Choderlosa de Laclosa), miały też gwiazdorską obsadę, a po drugiej stronie znajdowali się uznani reżyserzy… Praca nad wersją Formana rozpoczęła się, kiedy adaptacja Frearsa znajdowała się w fazie postprodukcji i lada dzień miała wejść na ekrany kin. Okazało się jednak, że widzowie nie chcą oglądać dwa razy tego samego, czego efekt osunięcie w cień adaptacji Milosza Formana. I lepsze wyniki dla adaptacji Frearsa.


To był mój ranking najlepszych bliźniaczych filmów. A wy jakie znacie przykłady? Piszcie je w komentarzach, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz