czwartek, 30 grudnia 2021

 


SPIDER-MAN: BEZ DROGI DO DOMU *****


O tym filmie zrobiło się głośno, kiedy w Internecie gruchnęła wiadomość o angażu Alfreda Moliny do roli Doktora Octopusa ze „Spider-Mana 2” Sama Raimiego, Jamie Foxxa z „Niesamowitego Spider-Mana 2” Marca Webba, oraz William Dafoe ze „Spider-Mana”z 2002 roku. Czyli z zupełnie innych uniwersów. Serca fanów zabiły mocniej, gdy pojawiła się kolejna informacja: o angażu Tobeya Maguire’a i Andrew Garfielda w rolach starych Spider-Manów. 

Co z tego wyszło? Jeden z najlepszych filmów o Spider-Manie od lat, a przynajmniej od czasu „Spider-Mana 2” Raimiego. Jon Watts przygotował bowiem dla fanów Spider-Mana karuzelę atrakcji: widowiskowych, emocjonalnych (nieważne, którego odtwórcę Spider-Mana wolicie, na widok trzech Pajączków zawyjecie ze szczęścia i będziecie mieć banana z wrażenia na twarzy), efekciarskich (Doktor Strange znów da popis swojej newage’owej magii). Po obejrzeniu filmu będziecie dosłownie wniebowzięci.

Fani komiksów również powinni być. Jon Watts tym razem wziął na warsztat głośny komiks „No more day” i pomieszał go z wątkiem multiwersum znanego chociażby z animowanego serialu o Spider-Manie z lat 90. Peter Parker będzie chciał wymazać wspomnienia mieszkańców Nowego Jorku o tym, że to on jest Spider-Manem, ale jego próby zakończą się katastrofą.

Przynajmniej fabularnie, bo na ekranie odtąd zagoszczą postaci z innych uniwersów. Jeśli wychowaliście się na „Spider-Manach” Sama Raimiego, z uśmiechem powitacie Doc Ocka, Zielonego Goblina, a nawet Sandmana. A jeśli wychowaliście się na „Spider-Manach” Marca Webba, tak samo powitacie Lizarda i Electro. W dodatku Watts poprawił też swych poprzedników, pozbawiając np. Zielonego Goblina koszmarnej plastikowej maski (zamiast niej, nosi fioletowy kaptur). 

Ich obecność sprawiła, że w filmie znalazły się też odnośniki do poprzednich serii. Dlatego seans poprzednich Spider-Manów jest tu bardzo ważny. Cieszy mnie niezmiennie, że tacy aktorzy jak Alfred Molina, czy Willem Dafoe powrócili do swoich ról w koncertowym stylu, a z kolei Jamie Foxx i Rhys Ifans dojrzeli do interpretacji swoich postaci.

Nowy Spider-Man to też solidny zastrzyk wzruszeń i nostalgii. To jeden z tych filmów zrobionych dla fanów, by na listach box office wszystko się zgadzało (co, zresztą, szybko się spełniło). Warto więc było tyle czekać. Kinomani i fani komiksów znów dali się złapać w pajęczą sieć. 


Reż. Jon Watts

Gatunek: kino akcji

Czas: 145 minut

Tytuł oryg.Spider-Man: No way home” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz