środa, 9 marca 2022

Cykl na blogu CultureZone: „PROGRAM W ODCINKACH”



Witam serdecznie po (kolejnej) dłuższej przerwie, wynikającej tym razem z powodu braku ciekawych tematów na kolejne części „Programu w odcinkach”. Tym razem jednak zapraszam na recenzję produkcji wyjątkowej, bo oddającej sprawiedliwość postaci, którą powołał do życia brytyjski pisarz, Lee Child. Oto recenzja serialu „REACHER”.



REACHER *****

twórca: Nick Santora

obsada: Alan Ritchson, Malcolm Goodwin, Willa Fitzgerald, Bruce McGill, Maria Sten



Jack Reacher to bohater serii powieści sensacyjnych autorstwa Lee Childa. To prawdziwy kawał chłopa. Ma 170 centymetrów wzrostu, mizerną muskulaturę (w ogóle jakiś taki za wąski w klatce piersiowej), ciągle się uśmiecha i nie wygląda na kogoś inteligentnego... To, oczywiście, żart wynikający z faktu, że w kinowych ekranizacjach powieści Lee Childa w postać Reachera wcielał się Tom Cruise. Fani, z wiadomych powodów, nie byli z tego castingu zadowoleni.

Prawdziwy Jack Reacher – ten z kart powieściowego cyklu Lee Childa – jest O WIELE wyższy. Ma 195 centymetrów wzrostu, waży od 99 do 110 kilogramów, a obwód w klatce piersiowej wynosi 127 cm (zamknijcie teraz oczy i spróbujcie sobie wyobrazić w tej roli Toma Cruise`a. Powodzenia…). Do tego nigdy się nie uśmiecha, za to jak na gargantuiczne rozmiary i bicepsy jak u Arniego, błyszczy inteligencją (wygłasza niemalże sokratejskie sentencje).


FABUŁA

Reacher zadebiutował w pierwszej powieści Lee Childa pt. „Poziom śmierci”. Fabuła prezentuje się tak: bohater przybywa do fikcyjnego miasteczka Margrave w Georgii, gdzie w przerwie niespodziewanie zostaje oskarżony o morderstwo, którego jednak nie popełnił. Wychodzi na wolność (w więzieniu poznaje Bogu ducha winnego mieszkańca Margrave, podającego się za faktycznego mordercę) i wpada na trop afery z udziałem skorumpowanej lokalnej policji. W rozwikłaniu zagadki, a także w poszukiwaniach mordercy, Reacherowi pomagają policjantka Roscoe (Willa Fitzgerald) i jej szef, Finlay (Malcolm Goodwin). Sprawa jest tym poważniejsza, ponieważ jedną z ofiar tajemniczego mordercy był brat Reachera, Joe.


OCENA

Sądzę, że na taką ekranizację fani książkowego cyklu Lee Childa czekali od momentu premiery filmu „Jack Reacher: Jednym strzałem”. Nawet czytając wspomnianą książkę w wydaniu z Tomem Cruisem na okładce, za nic nie dało się wyobrazić tego konkretnego aktora w takiej roli. Włodarze platformy Amazon okazali się jednak wyrozumiali i uznali, że dotychczasowe usprawiedliwienia Lee Childa (że niby powinno się traktować wzrost Reachera jako metaforę niezniszczalności) są po prostu słabe. Fani czytając książki Childa widzieli oczami wyobraźni olbrzyma, koniec i kropka! Nie konusa mierzącego zaledwie 170 centymetrów wzrostu (nawet niżej piszący tą recenzję nie pasowałby do tej roli, choć dbam o formę fizyczną…).

W efekcie ci sami fani otrzymali wreszcie takiego Reachera, jakiego sobie wyobrażali w czasie czytania kolejnych książek Lee Childa. Grający Jacka Reachera aktor i model, Alan Ritchson, okazał się idealnym człowiekiem na właściwym miejscu. Dość wspomnieć, że jest (niewiele) niższy od powieściowego pierwowzoru (ma 188 centymetrów), ale i tak to kawał chłopa, w dodatku nieźle odgrywający swoją rolę. Wyznaje co prawda proste zasady (szczegóły najważniejsze), jednak nie przypomina napakowanego półgłówka. W końcu służba wojskowa Jacka Reachera zrobiła swoje. Dobra jest również chemia z innymi aktorami, a zwłaszcza z Malcolmem Goodwinem i Willą Fitzgerald.

Pierwsze swoje powieści Lee Child napisał jeszcze w latach 90. Dlaczego o tym piszę? Bo realizacyjnie serial przywodzi nieco na myśl produkcje z tamtej dekady. Z tą różnicą, że wpisane w jak najbardziej współczesne realia (w jednej ze scen Roscoe wspomina, że jak była mała, rodzice czytali jej na dobranoc „Harry`ego Pottera”, a przecież J. K. Rowling sama wydawała pierwsze tomy „Harry`ego...” jeszcze w latach 90…).

Przy tym jednak twórcy zadbali o to, by sezon 1 wciągał od samego początku. Serial zrobiono, tak jak powieści Lee Childa, zgodnie z hitchcockowską zasadą: trzeba zaczynać od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma rosnąć do końca. Atrakcji nie brakuje, a sceny akcji (zwłaszcza sceny bijatyk) wgniatają w fotel choreografią walk. Właściwie trudno się dziwić, że serial dostępny jest online, bo gdyby kolejne odcinki miały swoje premiery co tydzień, widzowie dosłownie umieraliby z niecierpliwości, co będzie dalej. To po prostu idealna produkcja do bardzo popularnego w ostatnich latach bing-watchingu. Warunek musi być tylko jeden – trzeba mieć dostęp do Amazon Prime (ja akurat oglądałem go legalnie na innych stronach internetowych).

Miarą tego, że się udało (w planach jest 2. sezon) niech będą słowa Lee Childa, który na pytanie czemu Tom Cruise nie gra już Rachera, odpowiedział wprost: „Bo jest za niski”. Serialowy „Reacher” to po prostu idealna propozycja na dzisiejszą sytuację polityczną między Ukrainą, a Rosją. Pokrzepiłaby nie jednego żołnierza. Nic, tylko wyobrazić sobie, jak taki olbrzym spuszcza łomot rosyjskim żołnierzom. A na koniec składa dyplomatyczną wizytę u Putina… Nie obrażę się, jeśli Lee Child sam w przyszłości wyśle Lee Childa na Kreml (a ma już w dorobku ponad 27 tomów cyklu…). W końcu nie on jeden wysyłał swoich literackich bohaterów do Rosji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz