piątek, 29 kwietnia 2022

Cykl na blogu „CultureZone”: „KĄCIK LITERACKI”


Witam wszystkich serdecznie i bardzo wiosennie (w końcu…). Majówka za pasem, na pewno wielu z was szykuje już grilla (tudzież kiełbaski) na pierwsze dni maja. Jeśli znajdziecie czas w ferworze zajęć około majówkowych, zachęcam do lektury nowej książki Marcina Mortki „MROŹNY SZLAK” (na nadchodzące ciepłe dni, jak znalazł).


Marcin Mortka, „MROŹNY SZLAK” ****

rok I wydania: 2022


Marcin Mortka to nowa gwiazda polskiej fantastyki z dość bogatym dorobkiem. W jego pisarskim CV można znaleźć zarówno książki dla młodzieży („Nie ma tego złego”), powieści marynistyczne (trylogia „Morze Wszeteczne”), czy słowiańskie fantasy („Żółte ślepia”). W „Mroźnym szlaku”, z kolei, autor powraca do jednej ze swoich wcześniej wykreowanych postaci literackich.


FABUŁA

Bohaterem powieści (będącej pierwszym tomem planowanej trylogii) jest Mads Voorten, awanturnik i wojownik, a także łowca przygód (swoista wariacja na temat Geralta i Pana Wołodyjowskiego). Na kartach powieści atrakcji nie brakuje: Mads bowiem zostaje uwikłany w krasnoludzką intrygę i zmaga się z niebezpieczeństwami, by przyjść z pomocą swej kompanii. A jednocześnie musi sobie poukładać stosunki z niezmiernie osobliwą smoczycą.


OCENA

Dotąd jakoś mnie nie ciągnęło do twórczości Marcina Mortki. Może dlatego, bo czułem przesyt słowiańskim fantasy (pierwszą powieścią Mortki jaką miałem okazję przeczytać, były „Żółte ślepia”), a może dlatego, bo nie byłem po prostu przekonany do twórczości tego pisarza… Zachęcony jednak licznymi komplementami pod adresem „Mroźnego szlaku”, w końcu postanowiłem zmierzyć się ze swoim (he, he…) imiennikiem.

I nie żałuję, ponieważ „Mroźny szlak” to całkiem przyjemna w lekturze pozycja dla wielbicieli fantasy. Napisana lekkim stylem, przywodzi na myśl klasyczne książki z fantastyki. Świat przedstawiony przypomina wyimaginowane średniowiecze, nie brakuje również klasycznych baśniowych stworów jak krasnale, czy smoki. Spotkałem się wręcz z opinią, że książka Mortki może przywodzić na myśl „Shreka”, zwłaszcza pod kątem humoru, ale nie tylko. W gruncie rzeczy „Mroźny szlak” jest dla fantasy tym, czym perypetie ekranowego ogra były dla klasycznych baśni i filmów Walta Disneya: niczym nieskrępowaną parodią gatunku. A jeśli chodzi o humor, najlepiej go oddaje wymiana zdań między głównym bohaterem, a jedną z jego towarzyszek na temat przygarniętego przez niego psa:


Wrażenie minęło, gdy [Ulryka; przypis autora recenzji] nachyliła się, by podrapać uszczęśliwionego pieska za uszami.

- Aleś ty brzydki! - oznajmiła, choć w jej głosie kryło się ciepło. - Istna kupka nieszczęścia. Jak się nazywa?

- Kupka - wycedził Mads.

- Czarujące - oznajmiła Ulryka. - Widać, że wiele was łączy.

- Gówno tam nas łączy.

- No właśnie - mruknęła. (…)


Sami przyznajcie, czy podczas czytania powyższego fragmentu nie mignęły wam przed oczami sylwetki Shreka (w osobie Madsa), Fiony (w osobie Ulryki) i Osła (w osobie psa Kupki… biedny Osioł)? A skoro o porównaniach do „Shreka” mowa, dodam, że na kartach książki pojawi się też pewna ikoniczna postać fantasy (OGRAna tak samo jak inne elementy gatunku fantasy).

Trudno tylko powiedzieć, by książka była jakaś specjalnie mroczna, choć długo bym się wahał przed poleceniem jej nastolatkom. Jest tu trochę przekleństw i krwi, nie zabrakło też 1 (słownie: jednej) sceny łóżkowej. Przede wszystkim jednak jest tutaj sporo batalistyki, zwłaszcza w drugiej połowie książki, a sam bohater bardzo może przywodzić na myśl klasycznych awanturników chwytających się każdej okazji by dobyć broni.

Dodam też ciekawostkę, że pierwotnie Marcin Mortka planował napisać o Madsie Voortenie trylogię, w której skład weszły tomy: „Martwe jezioro” i „Druga burza”, jednak dotąd nie napisał części trzeciej. Chwilami czuć, że to środkowa cześć jakiegoś cyklu, bo bohaterowie doskonale się znają, a Mortka nie zaprząta sobie głowy, by wyjaśnić czytelnikom, nawet w dwóch-trzech zdaniach, skąd się znają. Dla kogoś kto nie czytał tych dwóch wcześniejszych książek, te relacje mogą być nieco problematyczne (ja nie czytałem i były dla mnie problematyczne). Krótkie wprowadzenie na pierwszych stronach „Mroźnego szlaku” nic nie daje. Na szczęście obie książki mają być przeredagowane i wydane ponownie, tym razem w postaci dwutomowego prequela. 


PODSUMOWANIE

Czy książkę komuś polecam? Przede wszystkim jako kolejną udaną pozycję dla wielbicieli fantasy. Nie nazwałbym Mortki następcą Andrzeja Sapkowskiego, jednak jego styl jest dobry i do zaakceptowania. To bardzo oryginalna, zabawna i pomysłowa wariacja na temat ogranych fantastycznych klisz. Aha: teraz, będąc po lekturze „Mroźnego szlaku”, sięgnę również po pozostałe powieści tego autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz