środa, 13 kwietnia 2022

FANTASTYCZNE ZWIERZĘTA: ZBRODNIE GRINDELWALDA ****


Spokój Newta Scamandera (Eddie Redmayne) zostaje niespodziewanie zakłócony. Oto w drodze do więzienia Azkaban ucieka Gellert Grindelwald (Johnny Depp), który wciela w życie swój niecny plan przejęcia władzy nad światem czarodziejów. I tylko Newt Scamander może go zatrzymać, mając po swojej stronie zarówno zaprzyjaźnionego mugola Kowalskiego (Dan Fogler), pracownicę Magicznego Kongresu USA (Katherine Waterson), jak i świeżo upieczonego dyrektora Hogwartu, Albusa Dumbledore`a (Jude Law).

Kontynuacja serii spin offów/prequeli głównej serii o Harrym Potterze wzbudziła sporo dość zróżnicowanych emocji. Nie tylko chwalono ją za uchwycenie magii franczyzy Rowling, ale również wytykano nudną fabułę. W moim odczuciu „Zbrodnie Grindelwalda” istotnie dopiero tu uchwyciły magię znaną z serii o Harrym Potterze (jednak co brytyjska sceneria, to jednak brytyjska sceneria, choć to chyba nie tylko kwestia zmiany miejsca akcji), jednak w żadnym wypadku nie nazwałbym produkcji nudnej. Co najwyżej proponowałbym zmianę podtytułu, bo pomijając nakręconą w hitchcockowskim stylu sekwencję otwierającą, nie ma tutaj zbyt wiele tytułowych zbrodni, chyba że za takowe weźmiemy manipulacje, którymi Grindelwald się posługuje wobec innych postaci.

Film Yatesa jest mniej dynamiczny od poprzedniej odsłony, bez wątpienia stanowi tu wstęp do dalszych części (w sumie seria ma się składać z pięciu części, a to dopiero epizod numer 2). Sprawdzająca się jako scenarzystka Rowling wykorzystuje czas by przedstawić nowe postaci, które nawet jeśli nie odegrają roli w kolejnych częściach „Fantastycznych zwierząt”, to spotkamy je (czy raczej już je spotkaliśmy) w oryginalnej serii o Harrym Potterze (Nagini jeszcze z czasów, gdy nie była oślizgłym wężem Voldemorta). Z kolei te, które poznaliśmy w poprzedniej części, zostają bardziej rozbudowane (Credence, o którym dowiadujemy się nieco więcej).

Wreszcie ekipa filmowa zaprasza nas do doskonale znanych nam miejsc (blanki Hogwartu przy wtórze słynnego „Hedwig Theme”, tu: w aranżacji Jamesa Newtona Howarda). Ma to na celu wzbudzenie w wielbicielach Harry`ego Pottera nostalgii za przygodami czarodzieja z blizną na czole.

Chyba najwięcej emocji wzbudził właśnie powrót do murów Hogwartu (kto by pomyślał, że powrót do szkoły może okazać się tak… szczęśliwy?). Sam widok szkolnych blank za pewne wywołałby uśmiech u dzisiejszych 30-kilkulatków. Co prawda dyrekcja Hogwartu nie ma tu oblicza Michaela Gambona (że już o Richardzie Harrisie nie wspomnę), jednak przejmujący po nich rolę Dumbledore`a Jude Law wypada bardzo dobrze: z jednej strony to mentor dający cenne rady zarówno Scamanderowi jak i reszcie uczniów, z drugiej ukrywający swój sekret związany z relacjami z Grindelwaldem. Rowling wspominała w wywiadach, oraz na swojej stronie internetowej, że Dumbledore był gejem i łączył go związek miłosny z Grindelwaldem, jednak z uwagi na adresata serii nie można było tego wprost pokazać (nawet przez pokazanie, zdawać by się mogło, niewinnych pocałunków). Stąd pomysł na Przysięgę Krwi i obietnicę Dumbledore`a, że nigdy nie stoczy pojedynku z Grindelwaldem.

Najbardziej dyskusyjna była rola Deppa. Niektórzy doszukiwali się w jego interpretacji roli Grindelwalda aktorskiej szarży. Nazwijcie mnie mugolem, ale Johnny Depp moim zdaniem nie szarżował, a nawet jeśli, to nie tak bardzo jak mogłoby się wydawać. Czasem zrobi jakąś niby groźną minę, jednak najbardziej przeraża wtedy, gdy stawia na minimalizm i przez manipulację przekonuje innych czarodziejów, by przeszli na jego stronę. Jeśli ktoś spodziewał się mroczniejszej wariacji na temat Jacka Sparrowa (Depp ostatnio miał opinię więźnia swojej postaci z „Piratów z Karaibów”), to uspokajam: nic takiego nie ma tu miejsca. W swych działaniach Grindelwald Deppa przypomina Hitlera w świecie czarodziejów i bynajmniej nie ma w tym żadnej przesady (ani w grze aktora, ani w mojej ocenie). Z ulgą przyjąłem za to bardziej rozwiniętą kreację Eddiego Redmayne`a w roli Scamandera (czemu już w pierwszej części tak nie grał?).

Po dwóch częściach „Fantastycznych zwierząt” powiem, że seria spin offów ma się dobrze, a twórcy zasłużyli na brawa, zwłaszcza za udane (chyba najlepsze w uniwersum Wizarding World) uchwycenie magii z książek J. K. Rowling. O jakimkolwiek odejmowaniu punktów za potknięcia nie może być mowy.


Reż. David Yates

Gatunek: fantasy

Czas trwania: 135 minut

Tytuł oryg.: Fantastic Beasts: The Crimes of Grindelwald

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz