piątek, 24 czerwca 2022

 Cykl na blogu „CultureZone”: „KĄCIK LITERACKI”


Witam serdecznie. W ten upalny koniec czerwca zachęcam wszystkich by sięgnęli w ramach wyjątku po pozycje zeszłoroczną. Ponieważ jednak została w Polsce wydana pod koniec 2021 roku, może śmiało startować do rankingu najlepszych książek tegorocznych. zwłaszcza, że ma ku temu powody. Oto, dlaczego podobała mi się najnowsza powieść Kena Folletta pt. „NIGDY”. Zapraszam.


Ken Follett, „NIGDY” ****** (tł. Janusz Ochab)

rok wyd. 2021, rok wyd. pl. 2021


Ken Follett kojarzy się przede wszystkim z powieściami szpiegowskimi osadzonymi w realiach II wojny światowej, okazjonalnie też z powieściami historycznymi. W swojej bibliografii ma jednak również liczne thrillery osadzone w czasach współczesnych. Jego najnowszy thriller można śmiało nazwać jedną z najlepszych pozycji w jego dorobku z ostatnich lat.


FABUŁA

Dziewięć państw na świecie posiada arsenał nuklearny. Każde z nich może w oka mgnieniu zniszczyć wszystkie cywilizacje. To nie powinno się zdarzyć NIGDY. A jednak niewiele trzeba, by mogło wydarzyć się… WKRÓTCE. W końcu katastrofy zaczynają się od problemów, które uznano za niezbyt istotne, by w porę się nimi zająć. A wtedy drobne nieporozumienia pociągają za sobą poważne konflikty.


OCENA

Follett przyzwyczaił swoich czytelników do historii, które pomimo tragicznego przebiegu miewają happy end: dobro zwycięża, a zło spotyka zasłużona kara. „Nigdy” ma jednak bardziej pesymistyczny charakter. Brytyjski autor pobawił się w gdybanie: co by było, gdyby w najbliższym czasie doszło do konfliktu na miarę tego z XX wieku. W efekcie Follett przedstawia nam tu potencjalną wizję wybuchu III wojny światowej, tym razem o charakterze nuklearnym.

Stopniowe przygotowanie do wojny nuklearnej obserwujemy z punktu widzenia kilku osób, których problemy osobiste przeplatają się z problemami globalnymi i politycznymi.  Z powodu nadmiaru tych problemów, tym łatwiej można współczuć bohaterom. Powieść napisano w formie thrillera politycznego, w dodatku bardzo wciągającego mimo 700 stronicowej objętości, jednak powieść Kena Folletta to coś więcej niż tylko thriller political fiction.

Mimo pesymistycznego wydźwięku, autor (jak ma w swoim zwyczaju) wkłada także coś od siebie. Poprzez ponurą fabułę chce nas przestrzec, byśmy się opamiętali: nie wdawali się w konflikty, ruszyli głową i żyli w zgodzie. I, owszem, brzmi to idealistycznie, ale powiedzmy sobie wprost: czy w dzisiejszych czasach ktoś chciałby kolejnego konfliktu? Tym bardziej, że na początku tego roku doszło na wschodzie do agresji Rosjan na Ukrainę i wszyscy chcieliby, żeby ta wojna wreszcie się zakończyła…

Dotąd Follett za najważniejszą swoją powieść uważał „Filary ziemi”, które świadczyły o jego fascynacji średniowieczem, a zwłaszcza katedrami. Myślę jednak, że teraz powinien za swoje opus magnum uznać właśnie „Nigdy”. Bo prócz tego, że książka przedstawia galerię ciekawych postaci, zachęca także czytelnika do głębokiej refleksji na temat tego, do czego świat zmierza i co powinnismy zrobić, by wszystko skończyło się szczęśliwie. W przeciwnym razie może nas spotkać finał taki sam jak na kartach powieści.

Miejmy więc gdzieś z tyłu głowy, uwagę, że jeśli w porę się nie opamiętany, doprowadzimy do całkowitej zagłady świata. Nie musimy czekać aż w Ziemię uderzy asteroida, albo zaleją nas kolejne powodzie. Sami możemy doprowadzić do Armagedonu. Follett jednak ostrzega nas, by nie popełniać karygodnych błędów, za które przyszłoby nam zapłacić bardzo wysoką cenę. Czapki z głów za tak przekonującą przestrogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz