poniedziałek, 7 listopada 2022


 Cykl na blogu CultureZone: ALEJA GWIAZD POPKULTURY.


GUILLERMO DEL TORO: WIZJE OSOBLIWOŚCI


Kolejny odcinek „AleI Gwiazd Popkultury”, a w nim sylwetka jednego z najbardziej oryginalnych reżyserów ostatnich lat: meksykańskiego wizjonera, GUILLERMO DEL TORO.


MŁODOŚĆ

Guillermo del Toro urodził się 9 października 1964 r. Jego dzieciństwo było naznaczone wychowaniem u babci katoliczki. Ponoć to dzięki niej u del Toro rozwinęło się zainteresowanie potworami i niesamowitościami: babcia straszyła wnuczka wizjami piekła, które zamiast go przerażać, tylko fascynowały.

Od najmłodszych lat del Toro fascynował się również filmami. Oglądał niezliczoną ilość filmów, różnych gatunkowo. Kiedy odbierał Oscara w kategorii Najlepszy Film za „Kształt wody”, wśród filmów ze swojego dzieciństwa wymieniał m.in. „E.T.”, oraz „Potwora z Czarnej Laguny” (cóż za rozbieżność gatunkowa).

Ponieważ to, co było niesamowite najbardziej go zachwycało, od najmłodszych lat kręcił domową kamerką amatorskie horrory, w których zabawki „wcielały się w” ludzkich bohaterów, a z kolei keczup zastępował krew. Kręcenie filmów dzielił z rysowaniem (głównie do pisanych przez siebie historii, które szybko porzucał, bo rysunki bardziej go interesowały).

Uczył się w rodzinnej Guadalajarze, tam ukończył szkołę średnią, po której zapisał się na kurs charakteryzacji. Jego nauczycielem był Dick Smith, autor efektów specjalnych do legendarnego „Egzorcysty” Williama Friedkina. Poza tym del Toro chodził również na lekcję pantomimy.


KARIERA

Nie od razu został reżyserem. Szlify zdobywał jako asystent reżyserów. Pracował m.in. z Jaimem Humbertem Hermosillo na planie „El Corazon de la noche” (1984). Swój debiut nakręcił dopiero w 1986 roku, była to krótkometrażówka „Dona Lupe”. W tym samym okresie pracował nad serialem „Hora Macabra” (1988-1989) i zaprzyjaźnił się z rodakiem, Alfonso Cuarónem.

Pełnometrażowy debiut del Toro nastąpił dopiero w 1994 r. Był nim horror „CRONOS”, historia starszego pana zamieniającego się w wampira pod wpływem tajemniczego mechanizmu. Scenariusz do filmu del Toro zaczął pisać już w 1984 r, ale do tego czasu skrypt poddawał niejednej poprawce. By zdobyć pieniądze na realizację swojego debiutu, zmuszony był zastawić własny dom. Film odniósł ogromny sukces, zdobył wiele nagród, a Hollywood już kusiło perspektywą realizacji amerykańskiego remake`u.

Del Toro odmówił. Od początku nie ufał amerykańskim producentom („Kto będzie chciał oglądać Jacka Lemmona zlizującego krew z podłogi”, drwił z pomysłu na amerykański remake). Paradoksalnie jednak dał się namówić na realizację swojego hollywoodzkiego debiutu, horroru SF „Mutant” (1997). Do dziś chyba tą decyzję uważa za najbardziej chybioną w swojej wczesnej karierze (jak nie ogólnej w ogóle). Producenci (Harvey i Bob Weinsteinowie), którym del Toro tak bardzo nie ufał, notorycznie wtrącali się w jego pracę. Ostatecznie Bob Weinstein odebrał film i całkowicie go przerobił. Łatwo się domyślić, że „Mutant” poniósł klapę. Amerykanie nie od razu poznali się na stylu del Toro.

Nie oznacza to, że do każdego producenta Guillermo del Toro ma jakiś uraz. Bardzo ceni sobie Pedro Almodovara. I to właśnie Almodovar był producentem jego kolejnego, tym razem hiszpańskojęzycznego, filmu: „KRĘGOSŁUPA DIABŁA” (2001). Dopiero po tym filmie del Toro zaczął być doceniany, a sam film zdobył nominację do Oscara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny.


STYL

Jak już o tym wspomniałem, największy wpływ na twórczość – a raczej wrażliwość – del Toro wywarła babcia katoliczka, która go wychowała. Mały del Toro miał w zwyczaju uciekać w świat wyobraźni, który bynajmniej nie był łagodniejszy od realnego, ponieważ zamieszkiwały go potwory (na dobrą sprawę jego filmy podpadałyby nie tylko pod horror i dark fantasy, ale również pod grimdark fantasy, czyli bardziej pesymistyczną i ponurą odmianę fantastyki).

Jego filmy to galeria (fantastycznych) postaci. Obojętnie czy kręci horror lub fantasy, czy adaptuje komiks. Chociaż świat jego wyobraźni był niewiele łagodniejszy od realnego, del Toro czuł się w nim pewniej, bo on sam ustalał w nim zasady. W późniejszych latach opowiadał, że w dzieciństwie „zawarł” z potworami ugodę: jeśli go nie zabiją, będzie ich dłużnikiem. Nie ukazuje zatem w swoich filmach potwory, które z powodu swojej szpetoty lub okrucieństwa trzeba zaraz zgładzić. Potwory w jego filmach to odmieńcy, outsiderzy. Del Toro dostrzegł bowiem w fantastycznych stworach odbicie ludzkiej natury, a wręcz ludzkiej duszy.

W jego twórczości filmowej widać również wpływ klasyków grozy, w tym weird fiction. Trudno nie odnaleźć inspiracji opowiadaniami Lovecrafta. Kadry z jego filmów to niemal gotowy materiał na ilustrację gotyckiej historii. A jeśli weźmiemy pod uwagę jego postrzeganie fantastycznych istot, trudno się dziwić, że marzy mu się autorska w wymiarze adaptacja „Frankensteina” Mary Shelley.


XXI WIEK

Po sukcesie „Kręgosłupa diabła”, del Toro raz jeszcze spróbował kręcić zza Oceanem. Tym razem stanął za kamerą kontynuacji komiksowego „Blade`a”, którego jednak nakręcił na własnych warunkach. Jego „BLADE: WIECZNY ŁOWCA 2” (2002) przebił nie tylko wcześniejszego „Mutanta”, ale również poprzednią odsłonę serii o marvelowym łowcy wampirów, którą w 1998 roku nakręcił Stephen Norrington. W 2004 roku del Toro nakręcił swój wymarzony projekt: adaptację surrealistyczno-gotyckich komiksów Mike`a Mignolli „HELLBOY” inspirowanych m.in. opowiadaniami Lovecrafta.

Dwa lata później niejako wrócił do korzeni swojej twórczości: znakomity „LABIRYNT FAUNA” (2006) to duchowa kontynuacja „Kręgosłupa diabła”, film fantasy rozgrywający się w scenerii wojny domowej w Hiszpanii. Z kolei rok 2008 przyniósł dwie produkcje sygnowane nazwiskiem del Toro: nakręcony przez niego sequel „Hellboya” „HELLBOY: ZŁOTA ARMIA” i wyprodukowany przez niego horror „SIEROCINIEC” w reżyserii Juana Antonio Bayony.

A potem nagle coś się sypnęło. Nakręcony przez niego film „Pacific Rim” (2013), chociaż inspirowany japońskimi filmami o kaiju i filmami o robotach, oraz oprawiony świetnym soundtrackiem Ramina Djawadiego, poniósł porażkę. Wyprodukowana przez niego trylogia filmowa „Hobbit” (którą del Toro początkowo miał reżyserować, gdy projekt był dylogią) w reżyserii Petera Jacksona pozostała w cieniu znacznie lepszego „Władcy Pierścieni”.

Guillermo Del Toro wrócił do gotyckich horrorów. W ich klimacie nakręcił swój następny film, nastrojowe „CRIMSON PEAK: WZGÓRZE KRWI” (2015). W tym okresie del Toro ewidentnie zaczął odbudowywać swoją pozycję w kinie. Nakręcony w następnej kolejności „KSZTAŁT WODY” (2017), mimo kontrowersji (pogardliwie nazwano go „filmem o seksie kobiety z rybą”, wytykano mu też plagiat...), okazał się listem miłosnym do kina. I zdobył dwa zasłużone Oscary: za Najlepszy Film i Najlepszą Muzykę Oryginalną.

Po umiarkowanym powodzeniu adaptacji powieści grozy „Zaułek koszmaru”, reżyser wyprodukował dla Netflixa serial-antologię „GABINET OSOBLIWOŚCI GUILLERMO DEL TORO” (2022). Na premierę czeka jego autorska wersja „PINOKIA”, która za pewne przebije niedawną aktorską wersję Disneya. Poza tym w planach del Toro jest też adaptacja długiego opowiadania Lovecrafta „W górach szaleństwa”.



Za co warto docenić Guillermo del Toro? Meksykanin należy do grona reżyserów obdarzonych niesamowitą, bardzo plastyczną wyobraźnią. Godny pochwały jest także jego stosunek do filmowych potworów. Balansując między horrorem, a fantastyką reżyser kreuje niesamowite, pełne osobliwości, światy.


Link: https://www.filmweb.pl/person/Guillermo+del+Toro-10713

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz