Cykl na blogu „CultureZone”: „UBÓSTWIANA ÓSEMKA”
Kon’nichiwa, min’na. Za mną nadrabianie dotychczasowych sag i arków anime „One Piece”. To oznacza, że mogę przygotować ranking o tematyce, który byłby możliwy dopiero po dojściu do najnowszej sagi zatytułowanej „Egghead”. Mam w planach co najmniej trzy takie rankingi, więc będzie na co czekać. Na pierwszy ogień idą ARKI W „ONE PIECE”. I tu mała uwaga: na mojej liście nie zabraknie arków, które równie dobrze mogą być traktowane jako sagi. Zaczynamy.
8, „Arlong Park” [saga „East Blue”, e31-45]
Gdy mówimy o wyjątkowych, najbardziej emocjonujących arkach w „One Piece”, pierwszy na myśl przychodzi „Arlong Park”. Nie tylko z powodu rozwoju akcji, albo z powodu pamiętnych momentów (walk to Arlong Park przy dźwiękach „Overtaken”). Powodem jest także postać samego rybuluda Arlonga traktującego ludzi jak Hitler Żydów, a także poruszające backstory Nami. Trudno nie było współczuć nawigatorce załogi Luffy’ego, na której oczach zginęła matka, a ona sama współpracowała z piratami Arlonga póki nie odkryła, że została przezeń oszukana.
Kiedy tworzyłem ranking załogantów Luffy’ego, pominąłem na nim Sanji’ego. Powód był prosty - tamten ranking robiłem przed obejrzeniem sagi „Whole Cake Island”.
7, „Whole Cake Island” [saga „Whole Cake Island”, e783-877]
Jak przystało na dżentelmena, Sanji winien był ustąpić pierwszeństwa kobiecie na rankingu, dlatego zacząłem od sagi, w której swoje backstory miała Nami (poczekajcie, zresztą, do pierwszej trójki). Wydaje się, że Sanji miał o wiele mniej poruszające backstory („Baratie”), ale Oda pokazał później, że ma wiele asów w rękawie i potrafi zaskoczyć czytelników. Backstory Nami poruszało z powodu straty członka rodziny, ale co powiecie na sytuację, gdy rodzina żyje, ale traktuje was jak piąte koło u wozu? Traktowany jak rodzinny outsider Sanji miałby sporo wam do powiedzenia.
Na swojej drodze Słomkowi Piraci natrafiali na wiele oryginalnych wysp. Jedną z nich był nie tylko Whole Cake Island wyglądający jak pływający łeding keki” (wiem, powinno był „wedding cake”), ale też posępny Thriller Bark.
6, „Thriller Bark” [saga „Thriller Bark”, e337-381]
Wielu fanów ten ark irytuje, bo w swej konstrukcji i poziomie humoru „Thriller Bark” przypomina wizytę w lunaparku o tematyce horrorowej. Ja jednak ten humor kupuję już po samym początku. I jeśli showrunnerzy netflixowego „One Piece” tam dotrą, to niech odcinki na jej podstawie nakręci Tim Burton: zawarty tam humor jest w jego stylu. Jedyne co może irytować, to walka Luffy’ego z Morią sprowadzająca się do ciągłej bieganiny. W tym arku Oda pokazał, że lubi czarny humor (chociaż… takiego Michaela Jacksona to chyba też podziwia, co widać w arku „Syrup Village”).
Nie samym humorem „One Piece” żyje. Poza poruszającymi backstories, ma także do zaoferowania równie poruszające wątki poboczne i całą paletę emocji, oraz wątków. Zapraszam na Punk Hazard.
5, „Punk Hazard” [saga „Punk Hazard”, e579-625]
„Punk Hazard” to jeden z krótszych arków „One Piece’a”, a mimo to Oda włożył w niego tyle wątków, że nie sposób się nudzić. Eksperymenty na dzieciach (sam wątek dzieci, którym wpajane jest, że narkotyki to cukierki robi sporą robotę...), zagadkowe zachowanie Trafalgara Lawa zakończone zawarciem sojuszu z Luffym. Wprowadzenie postaci samurajów i pierwsza wzmianka o kraju Wano. Dla dopełnienia dodajmy do tego opening z rytmicznym utworem „Hands Up!” zespołu Kota Shinzato. Openingi „One Piece’a” to jednak temat na inny ranking.
Fillery w anime to dość problematyczna sprawa. Niby można je odpuścić, ale niekoniecznie. Jedne są udane, inne - niekoniecznie. Nie inaczej jest w „One Piece”, gdzie najlepszym fillerem okazało się „Beyond The Rainbow”.
4, „Beyond The Rainbow” [saga fillerowa „Dreams! The Zenny Pirate Crew Sortie! Beyond the Rainbow”, e139-143]
Dla przypomnienia, filler to niekanoniczny odcinek (lub seria odcinków) wprowadzany gdy anime - adaptowane na równi z powstającą mangą - dogoniło fabułę japońskiego komiksu. Swego czasu popełniłem ranking o fillerach z „One Piece’a” i jak wtedy, na wyróżnienie zasługuje „Beyond The Rainbow”. To przede wszystkim poruszająca historia rozdzielonych przyjaciół, która znajduje kulminację w zaskakującym finale. Tutaj za pomysłowość należałoby przyklasnąć autorom animowanego „One Piece’a”. Szkoda, że fillery nie są uwzględniane w wersji live action.
Podium otwiera jeden z najdłuższych i najlepszych arków należących do jednej z najlepszych sag „One Piece’a”. Przybijamy teraz na Alabastę.
3, „Alabasta” [saga „Alabasta”, e93-130]
Wszystkie początkowe arki wchodzące w skład sagi „Alabasta” miały wylewać solidny fundament pod ark „Alabasta” i podsycać apetyt przed bitwą o królestwo księżniczki Vivi (a jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia). Nie dziwota, że wielu wywyższa sagę „Alabastę” nad „East Blue”, bo to ulepszona wersja poprzedniej sagi. To saga, w której stawką jest życie nie jednej osoby, ale całego ludu. Z kolei Arlong może czyścić Crocodile’owi hak, bo dyktator z Alabasty robi większą robotę. Zaś pożegnanie z Alabastą przy dźwiękach „We are!” zostanie na długo w pamięci.
Za mało emocji w jednym arku? Zapraszam was w takim razie do sagi „Water 7”, a konkretnie do arku „Enies Lobby”.
2, „Enies Lobby” [saga „Water 7”, e264-325]
To arc, który historią Nico Robin stoi, a kwestia jej odbicia była chyba największą formalnością w życiu Luffy’ego (chyba nie muszę dodawać, jak Luffy traktował załogę). Moment gdy ma wybłagać, by Słomkowi zabrali ją z powrotem do załogi jest kolejnym zapadającym w pamięć. I nie jedynym, bo kogo nie poruszyło odejście Usoppa z załogi, albo pogrzeb Going Merry. Tu też spisuje się ponownie stosowny opening - nie ostatni raz w tym rankingu. „Brand New World” poprzedzający odcinki od 264 do 278 także wpada w ucho, chociaż brzmi jak typowa japońska rąbanka.
Dla wielu autorów robiących rankingi arków i sag „One Piece’a” ten ark zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce. Nie inaczej jest w moim przypadku. Złoto dla „Marineford”.
1, „Marineford” [saga „Wojna na szczycie”, e457-489]
Poza „Whole Cake Island”, czy „Punk Hazard”, trudno o lepszy ark lub sagę po tzw. Timeskipie, a więc momencie gdy Słomkowi się rozdzielają na dwa lata dla ulepszenia swoich umiejętności. „Marineford” wieńczący sagę „Wojna na szczycie” jest zarazem ostatnim świetnym arkiem w „One Piece” przed wspomnianym przeskokiem czasowym. Takim, w którym ważą się losy co prawda jednej osoby, ale bliskiej sercu Luffy’ego. Wisienką na tym emocjonalnym torcie jest opening „Fight together”. Czekam, aż w sadze „Droga do Raftel” pojawi się równie znakomity ark.
To był mój ranking najlepszych arków w „One Piece”. Które arki wam się najbardziej podobały? Piszcie swoje typy w komentarzach, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Idę nadrabiać teraz „Dragon Balla” (o czym myślałem jeszcze przed śmiercią Toriyamy), który być może dostarczy mi pomysłów na nowe rankingi związane z anime (w końcu ile można opierać się tylko na „One Piece”…). Sayonara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz