Cześć wszystkim. Zdarzały się przypadki, kiedy twórcy filmowi w swoich filmach chcieli przekazać widzom jakieś wartości. Dla takich filmów temat i fabuła były tylko pretekstem. Dla mnie temat tego rankingu również będzie pretekstem: by pokazać osiem najlepszych FILMÓW Z PRETEKSTOWĄ FABUŁĄ. Zaczynamy.
8, „Flashdance”, reż. Adrian Lyne
Film Adriana Lyne`a to kwintesencja filmu z pretekstową fabułą. Główną bohaterką jest spawaczka metalu dorabiająca w nocnym klubie i po godzinie prowadząca kursy taneczne. Wszystko, by zaistnieć jako światowej sławy baletnica. I to tyle, jeśli chodzi o fabułę. Dla twórcy thrillerów erotycznych („Dziewięć i pół tygodnia”, „Fatalne zauroczenie”) i psychologicznych („Drabina jakubowa”), fabuła to tylko pretekst, by pokazać na ekranie choreografie taneczne. Zwłaszcza w rytmie nagrodzonej Oscarem muzyki (piosenki „Flashdance - What a Feeling”, oraz „Maniac”).
Zwykle filmy z pretekstowymi fabułami muszą zawierać drugie dno, by zakryć prościutką w gruncie rzeczy akcję. Świetnym tego przykładem jest klasyk George`a R. Romero.
7, „Noc żywych trupów”, reż. George R. Romero
Kultowy horror Romero zapisał się złotymi zgłoskami w annałach kina z wielu powodów – chociażby z powodu wprowadzenia zombiaków (dotąd kojarzących się z praktykami wudu) do mainstreamu. Pod płaszczem prostej, surwiwalowej fabuły pełnej zaskakujących jak na tamte czasy rozwiązań fabularnych, reżyser zawarł jednak ostrą jak brzytwa satyrę na społeczeństwo stylizowanej na dokument – tym trudnej do wychwycenia, gdy film ogląda się tylko jako horror. Zamysł ten był potem kontynuowany, co najlepiej było widoczne w drugiej i trzeciej odsłonie.
Filmy z pretekstową fabułą dają możliwość ich twórcom do zawarcia pewnego rodzaju nostalgii. Można to było zauważyć z filmu, który uplasował się na miejscu 6.
6, „Niezniszczalni”, reż. Sylvester Stallone
Kto by nie chciał zobaczyć dawnych idoli w nowej filmowej rzeczywistości? A widzowie dostali kino akcji, którego fabuła daje możliwość emerytowanym gwiazdom akcyjniaków lat 80 (poza Stathanem, bo ten zaczął wywijać nóżkami z gracją baleriny dopiero w latach 90) do przypomnienia o sobie? Stallone wie, co dobre dla fanów ekranowych nawalanek, a miarą tego niech będzie scena słownej potyczki między Sylwkiem, Willisem, a Arniem. Zobaczyć Rambo (albo Rocky`ego, wszystko jedno!), Terminatora (albo Conana) i Johna McClane`a w jednej scenie? Toż to mokry sen ejtisowych zapaleńców!
„Niezniszczalni” świadczyli o nostalgii Sylvestra Stallone`a za minioną epoką. Film z miejsca 5. jest jednak czymś znacznie więcej.
5, „Grindhouse: Death Proof”, reż. Quentin Tarantino
Każdy film Tarantino w pewnym sensie wyraża miłość reżysera do gatunku filmowego oglądanego w czasach młodości (i bynajmniej nie były to bajeczki Disneya...). Na tym tle najjaśniej błyszczy „Death Proof” z 2007 r., choćby z powodu najprostszej fabuły jaka wyszła spod pióra Tarantino. Ogólnikowe streszczanie fabuły filmu mija się z celem, gdyż oznaczałoby streszczenie całego filmu. Lepiej byłoby opowiedzieć, czym jest sam film – a jest to hołd złożony kinu samochodowemu nakręcony w stylu tegoż rodzaju filmów. O tyle udany, gdy zestawi się go z nieudolnym „Planet Terror” Rodrigueza.
Chociaż Bergman tworzył skomplikowane (niczym Tarantino) i głęboko psychologiczne kino, i jemu zdarzały się produkcje z prostą fabułą. Jak w filmie z miejsca 4.
4, „Jesienna sonata”, reż. Ingmar Bergman
Nie od dziś wiadomo – zwłaszcza w popkulturze – że „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach”. Popkultura nie raz dała temu wyraz (jak w odcinku „Przyjaciół” z gościnnym udziałem Brada Pitta). W momencie rodzinnego zjazdu, zamiast domowej sielanki, na jaw wyłażą żale i pretensje za krzywdy wyrządzone w przeszłości (dlatego równie dobrze w tym punkcie sprawdziłaby się „Jesień w hrabstwie Osage” z Meryl Streep). Przed przeszłością nie ma ucieczki. Jak to ujęła postać grana przez przejmującą Liv Ullmann: „Nie ma usprawiedliwienia. Jest tylko przyznanie się do winy”.
Na podium znalazły się filmy, które poprzez pretekstową fabułę zmuszały widzów do poważnego zastanowienia się nad przeszłością i nad otaczającym nas światem i nad sobą.
3, „Prawdziwy ból”, reż. Jesse Eisenberg
Prosty, ale znakomicie wyreżyserowany przez Jessego Eisenberga film to historia dwóch kuzynów, którzy wyruszają do Polski na zorganizowaną wycieczkę śladami lubelskich Żydów. Brzmi banalnie? Nie, jeśli sięgnie się głębiej w fabułę. Powiedzieć, że „Prawdziwy ból” to film o trudnej relacji dwóch kuzynów ze słusznie nagrodzonym Złotym Globem Kieranem Culkinem, byłoby niedopowiedzeniem. Bezbłędnie debiutując jako reżyser, Jesse Eisenberg opowiada o wciąż rozprzestrzeniającym się antysemityzmie i apeluje o pamięć po pomordowanych przodkach. Miejmy to gdzieś z tyłu głowy.
Zastanowiliśmy się nad przeszłością i co mamy z nią zrobić, teraz zastanówmy się nad nami samymi. Pomoże nam w tym Martin Scorsese.
2, „Czas Krwawego Księżyca”, reż. Martin Scorsese
Z całym szacunkiem dla organizatorów zeszłorocznej gali oscarowej (a już na pewno dla „Oppenheimera” i Emmy Stone z „Biednych istot”), ale całkowite pominięcie epickiego fresku Martina Scorsese wśród laureatów jest dla mnie czymś niewybaczalnym. Scorsese pod warstwą 3,5-godzinnego kryminału opowiedział o szerzącym się rasizmie i zaapelował o uszanowanie osób o innym kolorze skóry. Niby takie samo przesłanie jak w filmie Eisenberga, ale… ciekawy będzie przypadek jak „Prawdziwy ból” będzie triumfował na tegorocznej gali. Czyżby rehabilitacja za rok 2024?
Złoto dla najbardziej dającego do myślenia nad otaczającym nas światem, które należy do… „Avatara”.
1, „Księżniczka Mononoke”, reż. Hayao Miyazaki
Z „Avatarem” Jamesa Camerona to był, oczywiście, żart. Choć twórca „Terminatora” także apelował o uszanowanie przyrody, jednak większą robotę wykonał bezapelacyjnie sensei Hayao Miyazaki. Fabuła utrzymana w konwencji klasycznego fantasy dała mistrzowi pretekst do nakreślenia fresku o proekologicznych podtekstach. I to z jak przekonującą przestrogą: jeśli nikt nie zadba o przyrodę, na świat spadnie prawdziwy armagedon. W dobie szalejących w ostatnich dniach pożarów w Hollywood, przesłanie to nabrało tym większego znaczenia. Szkoda, że Miyazaki nie dostał Oscara już za ten film.
To była moja lista filmów z pretekstową fabułą. Które przykłady wam przychodzą do głowy? Piszcie swoje typy w komentarzach, a my widzimy się za tydzień z nowym rankingiem. Cześć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz